czwartek, 26 marca 2015

Ogłoszenie!

Perypetie Ann, Stefana, Gregora i Sophie. Kontynuację czas zacząć!
Zapraszam na: http://nie-przypadkowe-szczescie.blogspot.com/ :)

niedziela, 22 marca 2015

Chapter 5.

Jakub 

Siedzisz na sofie i nerwowo stukasz palcami o szklany blat stolika. Jesteś wkurzony na Maćka, który odnalazł wspólny język z brunetką i masz ochotę zmasakrować jego śliczną twarz za zło jakie ci teraz wyrządza. Nie możesz podarować sobie tego, że własny brat zgarnia ci dziewczynę sprzed nosa, ale nie będziesz robił o to scen przy niej samej. 
-Mamy jakieś prażynki, czy czipsy?-pyta zrywający się z kanapy Maciek.
-Co? Aaa, nie wiem.-mruczysz cicho.
Twój młodszy brat opuszcza pokój w poszukiwaniu przekąski, a ty szelmowsko uśmiechasz się do wpatrującej się w ciebie dziewczyny. Odwzajemnia uśmiech, ale nie ma zamiaru z tobą rozmawiać i wsadza nos w książkę z zadaniami matematycznymi. Jesteś w szoku, gdyż spodziewałeś się, że to od ciebie nie będzie mogła się odkleić, a jest inaczej. Przy Maćku olewa przygotowanie do egzaminu i skupia uwagę na rozmowach. Zaś przy tobie zaczyna się pilnie uczyć i odrywa się od podręcznika, gdy Maciek wraca z miską prażynek, a pod ręką ma jeszcze średnią paczkę czipsów. Stawia je na stole, a tobie rzuca paczkę nafaszerowanych chemią ziemniaków. 
-Może napijesz się czegoś mocniejszego?-pytasz w końcu.
-Prowadzę.-zaciska usta w wąską linijkę i znów skupia wzrok na Maćku. Czujesz, że zaraz wyjdziesz z siebie i staniesz obok, lecz starasz się zachować resztki godności i obojętności na to wszystko. Jesteś w stu procentach pewny, że Maciej robi to celowo, by utrzeć ci nosa. Przecież nie może z dnia na dzień stać się starym macho, na którego leci każda dziewczyna na ziemi. 
-Zawsze możesz spać ze mną albo Kubą.-śmieje się chłopak.-Ewentualnie salon służy swą wygodną kanapą.-klepie w oparcie mebla i szeroko się uśmiecha.-To jak? Piwo, wino?
-Nie, naprawdę nie..-odmawia.
-Nie łam mojego serca.-Maciek smutnieje.-Proszę...
-Może być piwo.-mówi.
-Kubuś, słyszałeś? Gość prosi o piwo.-naciska wyraźnie na twoje imię i to ci się nie podoba. 
-To rusz tyłek i je przynieś.-warczysz na Kota.
-Ja proponuję, ty przynosisz. Równowaga w przyrodzie.-puszcza ci oczko, a ty wypuściwszy powietrze z płuc wstajesz i udajesz się do kuchni po trzy puszki piwa. Gdy jesteś w pomieszczeniu otwierasz lodówkę i wyjmujesz z niej niedokończoną butelkę wódki. Nalewasz sobie cały kieliszek na rozluźnienie i opanowanie zmysłów, a następnie wracasz do dziewczyny i swojego brata, którzy bawią się w podrzucanie i zjadanie prażynek.

Maciej 

Dochodzi 23:45, a ty leżysz na tym swoim rozwalonym łóżku i patrzysz się w sufit. W pokoju panuje kompletna ciemność, choć śnieg za oknem trochę rozświetla pomieszczenie. W całym domu panuje grobowa cisza, której od dawna w nim nie było i przyznasz, że idzie od niej zwariować. Nie musisz przekręcać się z boku na bok, ani zatykać uszu poduszką. Możesz spokojnie poleżeć z rękoma pod głową i posłuchać sobie ciszy. Uśmiechasz się na wspomnienie o dzisiejszym dniu. Rozmowa z Kruczkiem oczywiście jest pominięta, ale wracasz do momentu, gdy wchodzisz do domu, a Kuba ma do ciebie pretensje. Czujesz, że wygrałeś. Dziś wygrałeś na całej linii, a twój brat mógł się schować i wyć po kątach. Wcale nie jest ci żal, że popsułeś mu szansę na zaliczenie kolejnej panienki. Ładnej panienki, która nawet tobie nie uszła obojętnie. Sam sobie się dziwiłeś, że siedziałeś z nią i gadałeś jak za dawnych czasów. Z chwilą nawet pomyślałeś, że wraca stary Maciej, któremu zabawa i imprezy w głowie. 
Ciszę w pokoju przerywa ciche skrzypienie drzwi. Podnosisz się na łokciach i widzisz, jak dziewczyna nieśmiało na ciebie spogląda i uśmiecha się przepraszająco.
-Szukałam toalety.-mówi cicho. Uśmiechasz się pod nosem.
-Drzwi obok.-wskazujesz kciukiem, a ona dziękuje ci poprzez skinięcie głową. Drzwi się zamykają, a ty znów opadasz na poduszkę. Zainteresowała cię. Cholernie zainteresowała swoją osobą twój mały Koci móżdżek. Jest taka spontaniczna, uśmiechnięta i wyluzowana, że zaczynasz myśleć o tym, by odpuścić sobie myśli o niej i po prostu oddać ją Kubie. Ona nie jest rzeczą, ale ty dobrze wiesz, że nie jesteś chłopakiem z jej ligi i nie masz u niej szans. Bo ty jesteś tylko zamkniętym w sobie skoczkiem, który powinien myśleć o wczesnej sportowej emeryturze, a nie szukać sobie miłości i wszystkich innych cech, które potrzebne są do życia.
Drzwi ponownie się uchylają, ale przez zgaszone na korytarzu światło nie możesz dostrzec czy to dziewczyna, czy twój wkurzający brat. 
-Mogę?-damski głos obija się o twoje uszy i ponownie się uśmiechasz.
-Jasne, chodź.-siadasz na łóżku i zapraszasz ją najmilszym głosem na jaki tylko cię stać.-Nie możesz spać?-pytasz, gdy już jest obok. Teraz zauważasz, że siedzi na twoim łóżku tylko w bieliźnie i za dużej koszulce Kuby. 
-Zazwyczaj nie mam problemu ze spaniem w obcych domach, ale nie często mam okazję spać pod dachem z dwoma przystojniakami.-kończy i doskonale zauważasz, jak przygryza wagę i nieśmiało na ciebie spogląda. Tak, idioto. Siedzisz bez koszulki, więc się nie dziw, że ruszyły jej hormony.
-Chyba mówisz tylko o Kubie.-żartujesz.
-Zimno tu masz.-słyszysz.
-Zimno? Wydaje ci się.
-Dlatego mam gęsią skórkę?-pyta i ujmuje twoją dłoń, którą kładzie na swoim udzie i przesuwa nią w górę. Robi ci się gorąco, a w dresach ciasno. Cholera, podniecasz się, Macieju.-Ciekawe, co te palce potrafią.-przysuwa się do ciebie na niebezpieczną odległość i przygryza płatek ucha. Starasz się ogarnąć dziwne uczucie, które teraz rozwala cię od środka. Zaciskasz usta, by twój przyśpieszony oddech nie wykazał, że masz ochotę rzucić się na nią, jak na kawałek mięsa. Dziewczyna przesuwa nosem po twojej szczęce. Przymykasz powieki i na chwilę zapominasz o Bożym świecie, a wracasz do niego, gdy kładzie lodowatą dłoń na twojej klatce piersiowej. 
-Przestań.-łapiesz jej nadgarstek, gdy zbliża się dłonią w miejsce, które jest chronione i do użycia tylko wtedy, kiedy ty pozwolisz.-Przestań, jeśli nie chcesz być po chwili wykorzystana.-szepczesz.
-Może tego właśnie chcę, co?-przysuwa swoje usta do twoich i końcem języka zwilża dolną wargę. Czujesz jej oddech na swoich ustach i zaczynasz wariować. Odzywa się w tobie instynkt mężczyzny, który chce upolować swoją ofiarę, ale nie może się odważyć. Boisz się, że będzie taka sama, jak twoja była. Boisz się, że jutro powie ci o tym, że może być chora, a ty masz się przebadać. Boisz się tego, co zwą odrzuceniem. Bo tak naprawdę jesteś wrażliwym chłopakiem i nie chcesz przeżywać kolejnego załamania. Zwłaszcza teraz, gdy jeszcze nie ochłonąłeś z Amelii.-Ty też tego chcesz.-stwierdza.
-Idź do siebie.-mówisz.
-Gdybyś mnie nie pragnął, to nie było by tu tego.-kolanem trąca twoje święte, strzeżone miejsce, a z twoich ust wydobywa się cichy jęk.
-Robisz to specjalnie, czy naprawdę chcesz zostać bez tego wszystkiego?
-Bez tego?-unosi brew, po czym ściąga z siebie koszulkę Kuby, spod której uwalniają się piersi dziewczyny. Nie mówisz nic więcej. Po prostu popychasz ją na łóżku i dobierasz się do jej smukłej szyi. Palcami wodzisz od obojczyków od pępka i na przemian całujesz jej wargi oraz pokryte tatuażami ramiona. Potem wszystko dzieje się tak szybko. Wyładowujesz całą złość i niewykorzystaną energię, jaka w tobie została. W twoich oczach widać nagłą radość, a na duszy pojawia się nutka spokoju. Ale czy nagły spokój nie należy do tych uczuć, które są nieznane?

Budzisz się z kacem moralnym i fizycznym. Niby nie wypiłeś wczoraj za dużo, ale zdecydowanie rzadko pijasz alkohol i masz słabą głowę. Co do moralniaka to obwiniasz się, że dziewczyna od Kuby władowała się do twojego łóżka i ty to wykorzystałeś. Powinieneś czuć się miło i przyjemnie, bo pojawiła się sama, ale jak zwykle szukasz dziury w całym. Wstajesz z łóżka i przypominasz sobie, że jesteś całkiem nagi. Nie możesz znaleźć bokserek, które miałeś na sobie w nocy, więc wyjmujesz z szuflady drugie i szybko je zakładasz. Narzucasz na siebie wyciągniętą koszulkę z logiem już nie lubianego zespoły, naciągasz dresy i wychodzisz z pokoju. Słyszysz głos Kuby i brunetki dobiegający z kuchni i chwilę wahasz się, czy aby na pewno chcesz tam wejść i ją zobaczyć.
-Królewna wyspana?-dziewczyna wita cię miłym uśmiechem, ale ty doskonale wiesz, co ma na myśli. Brudnej myśli.-Głodny?
-Niewyspany.-mruczysz.-I owszem bardzo głodny.-odwzajemniasz uśmiech i siadasz na wolnym miejscu. Bierzesz stojącą szklankę i nalewasz sobie wody, po czym wypijasz wszystko i znów wlewasz do niej wodę.
-Aż tak cię suszy?-pyta Kuba, a ty obdarowujesz go zimnym spojrzeniem i kontynuujesz picie wody.
-Może być?-dziewczyna stawia przed tobą talerz z kilkoma kanapami i zajmuje miejsce obok ciebie. Kuba dziękuje za swoje śniadanie, a następnie przeprasza was i idzie się przygotować na trening. Uśmiechasz się, bo zostaliście sami, ale z drugiej strony odczuwasz stres. Wielki stres, który zaczyna cię paraliżować.
-Ciekawe dlaczego się nie wyspałeś.-mruczy do twojego ucha, a ty od razu napinasz wszystkie mięśnie i zaciskasz dłoń w pięść. Całuje cię w policzek i odsuwa na bezpieczną odległość.
-Maciek, gdzie masz torbę z adasia?!-drze się Jakub.
-W twojej szafie.-mruczysz, gryząc kanapkę.-Kiedy masz egzamin?-pytasz Anastazję.
-Jutro.-odpowiada.-A co?
-Umiesz coś?
-Chcesz mnie pouczyć? Chętnie przyjmę twoją pomoc.-znów figlarnie się uśmiecha, a ty spuszczasz wzrok na splecione na szklance palce.
-Maciek, a gdzie masz tą bordową bluzę?!-znów Kuba przerywa wam kilku zdaniową rozmowę.
-W praniu.-mówisz spokojnie, spoglądając na brata, który właśnie pojawił się w drzwiach.
-Kubuś, mogę się z tobą zabrać?-pyta go.
-No problem.-unosi dłonie w górę i szeroko się uśmiecha.
Kilka minut później żegnasz się z bratem i Anastazją, która na odchodne dziękuje ci za wspaniałą noc i daje buziaka w policzek. Zostajesz sam. Bijesz się z myślami, które wracają do tego, co działo się dzisiejszej nocy i od razu karcisz się, że byłeś taki łatwy. Chociaż może tego właśnie było ci trzeba, Maćku? Jednego, niezobowiązującego seksu z nieznajomą?

Jakub

-I jak było?-pytasz dziewczynę, która właśnie w tym momencie maluje swoje usta czerwoną szminką.
-Dobry jest.-mówi z uśmiechem.-Wcale nie był taki nieśmiały, jak mówiłeś.
-Czyli, że co? Zaliczyłaś?-patrzysz na nią z niedowierzaniem, bo właśnie przegrałeś sto złotych i klucze do swojego auta na tydzień.
-Kochany, jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.-puszcza ci oczko i chowa szminkę do torebki, po czym otwiera drzwi i jeszcze raz na ciebie spogląda.-Polecam się na przyszłość, Kubusiu.-posyła ci buziaka w powietrzu i słyszysz trzask drzwi. Widzisz, jak szybko znika za rosnącymi krzewami i po chwili odjeżdżasz. Nigdy nie przypuszczałbyś, że twój kochany, skryty brat odda się w ręce nieznajomej dziewczyny, zwłaszcza po tym, co przeżył z Amelią.

___________________________________
Kolejna długa przerwa na blogu.. I coraz poważniej zastanawiam się nad zawieszeniem go.
Ostatnimi czasy mam masę zajęć na głowie.
Obiecałam, że od marca zacznę kontynuację "Przypadkowego Szczęścia" i w tej sprawie także zawaliłam..
JEST MI WSTYD
i
PRZEPRASZAM
to odpowiednie słowa, które kieruję do Was.

A tak na marginesie; jakie odczucia po dzisiejszym konkursie?
Wierzyłam w wygraną Petera do ostatniego momentu, czyli do skoku Jurija, bo potem to już tylko wątpliwości były :p
Gratulacje dla Severina, który zasługuje na Kryształową Kulę!
http://i.iplsc.com/peter-prevc-severin-freund-i-stefan-kraft/00043D5IW7AUDDRR-C116-F4.jpg

czwartek, 5 marca 2015

Chapter 4.

Maciej 

Wysiadłszy z busa, zabrałeś swój bagaż i podążyłeś w stronę czerwonego Subaru. Auto czekało na ciebie od kilku dni, a i ty się bardzo za nim stęskniłeś. Twoja wielka miłość. Wrzuciłeś torbę na tylne siedzenie swojego auta i obszedłeś go, by zasiąść na miejscu kierowcy i na spokojnie odjechać do domu. Albo i tego, co pozostało domem, bo mogłeś spodziewać się wszystkiego. Kuba sam w domu to nieszczęście murowane i nic, ani nikt nie wyjdzie z tego cało. Twoją uwagę zwrócił głos Kruczka, który zmierzał do ciebie i wymachiwał dłońmi, jak opętany. Odpuściłeś przekręcanie kluczka w zamku i stanąłeś prosto, a trener zatrzymał się przy tobie i wydyszał:
-Musimy porozmawiać, Macieju.-słyszysz z jego ust.
-O czym?
-Śmiesz mnie jeszcze o to pytać? Maciek, co się dzieje?-pyta bez ogródek i patrzy na ciebie wyczekująco.-Dałem ci pełne zaufanie, bo nie zawodziłeś na treningach, a ty..
-Nawaliłem.
-Mało powiedziane, wiesz? Sądziłem, że odwdzięczysz się dobrymi wynikami, że zrobisz coś dla siebie, ale i dla drużyny, że pokażesz innym, co potrafisz. Zawiodłeś mnie, Maciek.
-Trenerze ja..
-Powiedz mi; w czym leży problem, co? W pracy Gębali? W atmosferze z resztą? We mnie?
-We mnie.-burczysz cicho i spuszczasz wzrok na swoje buty. Wydaję się takie interesujące i pozwalają ci uciec od przejmującego wzroku Kruczka. Dobrze wiesz, że mężczyzna analizuje coś w swojej głowie i zapewne wymierzy ci długie kazanie.-Coś się dzieje z moją psychiką, sam nie wiem.. Cała koncentracja trwa dopóki nie usiądę na belkę, bo wtedy zaczynam myśleć o wszystkim i nie potrafię nad tym zapanować.-mówisz.-Prościej by było, gdybyśmy nadal pracowali z psychologiem.-patrzysz z wyrzutem na Kruczka.
-Maciek, nie możemy inwestować w psychologa dla jednego zawodnika.-karci cię.-Reszta drużyny daje radę psychicznie i nie widzimy potrzeby, by znów sięgać pomocy Wódki.
-Byłoby mi łatwiej.
-Wiem. Dlatego mogę załatwić ci prywatne konsultacje z nim, ale nie mogę przywrócić go do sztabu.
-Tylko dlatego, że reszta sobie radzi, pan nie może go znów wziąć do sztabu? Myślałem, że gramy fair.
-Bo tak jest, Maciek.-stara się być spokojnym, lecz widzisz w jego oczach narastającą złość i irytację.-Gdyby Kamil..
-Kamil jest traktowany w tej kadrze, jak Bóg! Myślałem, że istnieje takie coś, jak równouprawnienie i każdy ma takie same względy u pana.-widzisz, ze chce ci przerwać, więc kontynuujesz.-Ślepo patrzy pan w Kamila, bo co? Bo zgarnął dwa medale na Igrzyskach, bo jest Mistrzem Świata, bo wygrał Puchar Świata? Zawsze powtarzał pan, że..
-Ochłoń, Maciek.-mówi.-Zapraszam jutro na 13, a potem możemy porozmawiać na spokojnie. Do widzenia.
-Żegnam!-krzyczysz w stronę Kruczka i wsiadasz do auta. Trzaskasz drzwiami z całej siły, odpalasz silnik i wyjeżdżasz z parkingu. Jesteś wściekły na siebie, na Kruczka i na cała drużynę. Odkąd Piotrek wybił się w górę, a Kamil stał się guru polskich skoków, reszta schodzi na drugi plan. Niby wszyscy ślepo patrzą w Klimka. Śmieszy cię, że stawiają na młodzika, który ma swój drugi debiut w Pucharze Świata. Dobrze wiesz, że to w ciebie powinni wierzyć i na ciebie stawiać. Boli cię, że tak nie jest. Cholernie jest ci z tym źle, bo chcesz być najlepszy. A może w tym leży wina? Może twoje skoki nie zależą tylko od twojego rozgarnięcia, ale od tego, że chcesz być najlepszy? Nie dorównasz Kamilowi; wiesz to. Ale zawsze możesz być tym drugim lepszym. Zaciskasz dłonie na kierownicy, gdy parkujesz pod supermarketem. Opierasz głowę o nią i dźwięk klaksonu sprawia, że otrząsasz się z zamyślenia i po prostu wysiadasz z Subaru. Kierując się w stronę marketu, potykasz się o własne nogi. Lawina przekleństw wylatuje z twoich ust, dlatego stajesz się pożądanym obiektem w oczach miłych staruszek, które to zaczynają dyskutować o niewychowanej i niekulturalnej młodzieży.
-Patrz, jak chodzisz!-wytatuowana dziewczyna warczy na ciebie w przejściu. Leżące na podłodze jabłko szybko znajduje się w twojej dłoni, którą wyciągasz w jej stronę.-Palant.-mówi, wyrywając owoc z dłoni i wrzuca go do torebki.
-Przepraszam, zamyśliłem się.-spoglądasz na jej twarz, dostrzegasz kolczyka w nosie i śliczne niebieskie oczy, które właśnie cię zabijają. Czujesz dziwny ucisk w brzuchu i czujesz się skrępowany. Maciej Kot zna takie uczucia, jak zawstydzenie?
-Wypchaj się.-słyszysz z jej pomalowanych na czerwono ust i tyle ją widzisz. Dziewczyna odchodzi, poprawia swoją kurtkę i znika w tłumie ludzi. Wciąż masz przed oczyma jej szczupłą twarz i błękitne oczy. Otrząsasz się z zamyślenia dopiero wtedy, kiedy jakaś mała dziewczyna podbiega do ciebie i prosi cię o autograf.

Jakub

Od: Anastazja
Będę za jakiś kwadrans. Przepraszam, ale korki ;)

Czytasz uważnie esemesa od dziewczyny i uśmiechasz się, zablokowując telefon. Chwalisz się w myślach, że dobrze zrobiłeś zgadzając się na udzielanie korepetycji z matematyki, bo przyrodnia siostra twojego przyjaciela jest naprawdę śliczną i godną uwagi dziewczyną. Ostatni raz poprawiasz żółty obrusek na stoliku i dopinasz niesfornego guzika od koszuli. Idziesz jeszcze do kuchni po dwie szklanki na wodę albo sok, po czym wracasz do salonu i stawiasz je na blacie. Słyszysz dźwięk dzwonka. Dziwisz się, bo kwadrans jeszcze nie minął. Idziesz otworzyć, a dla pewności przeglądasz się w lustrze i przeczesujesz palcami grzywkę. Wyglądasz nieziemsko, jak zwykle. Puszczasz oczko do samego siebie, łapiesz za klamkę i po chwili do mieszkania wchodzi Maciek. Na śmierć zapomniałeś, że właśnie dziś wraca z Willingen! Nastawiłeś się na nudną lekcję matematyki oraz pełną namiętności noc dziękczynną.
-Maciek? Co ty tutaj robisz?-wytrzeszczasz oczy na brata, który wrzuca bagaż do środka i łapie reklamówkę stojącą przy drzwiach.
-Mieszkam, do cholery.-mruczy.
-Mogłeś mnie uprzedzić, że wracasz.-mówisz z wyrzutem.
-Nie wiedziałem, ze muszę meldować kiedy wracam do domu, a kiedy możesz spokojnie bzykać jakąś pannę. Zresztą nigdy nie zwracasz uwagi na moją obecność, więc nie krępuj się. Ruchaj ile wlezie.-ironia kieruje jego głosem. Zrzuca kurtkę na podłogę, zabiera torbę i udaje się do swojego pokoju. Przekręcasz oczyma, podnosisz kurtkę i znów słyszysz dzwonek do drzwi. Teraz wiesz, że to na pewno ona i otwierasz bez zastanowienia. Doznajesz szoku, gdy w drzwiach stoi Kubacki z dwoma zgrzewkami piwa, a za nim Biegun z trzema pudełkami pizzy. 
-Siema Kubuś!-krzyczy radośnie Dawid i czochra ci ułożone włosy.
-Kuźwa jakie to gorące!-jęczy Biegun i czym prędzej biegnie do salonu, by ostawić gorące pudełka na idealnie ułożony obrusek. Masz ochotę go zabić, bo pół godziny męczyłeś się nad wyprasowaniem go i późniejszym dopasowaniem do stolika.
-Masz kufle?-głos Dawida wydobywa się z wnętrza kuchni.-Spoko, mam!-słyszysz krzyk, a po chwili głośny dźwięk tłuczonego szkła.-Cholerka!
-Dawidku, skaleczyłeś się?-Biegun wpada do kuchni, jak szalony i słyszysz, jak Kubacki zaczyna swój lament o tym, ze jego życie na pewno dobiegnie końca. Kiwasz głową i masz ochotę powiedzieć mu, że możesz przyśpieszyć jego umieranie, bo właśnie czekasz na długonogą brunetkę, która ma się z tobą uczyć.
-Ktoś przyszedł?-słyszysz Maćka. Po chwili wchodzi do waszej trójki i szeroko uśmiecha się na widok chłopaków.-Mogliście uprzedzić, że wpadniecie.-klepie w plecy Krzyśka i patrzy na Dawida, który walczy z odklejeniem plastra. Wyrywasz mu go i starannie odklejasz, po czym przykładasz do małej ranki i delikatnie zaciskasz.-Kuba się napalił na ostry seks.-dodaje.
-Ooo.-słyszysz głos Krzyśka.-Ładna?
-Na zdjęciu jest niczego sobie.-odpowiadasz.
-To jeszcze jej nie widziałeś?-dziwi się Dawid, po czym siada i wlewa trochę soku malinowego do kufla.-Napalasz się na seks, a laskę znasz tylko ze zdjęcia?
-Szalony.-słyszysz pomruk z ust Maćka, który otwiera lodówkę i wyjmuje z niej karton soku porzeczkowego. Kupiłeś go specjalnie na dzisiejsze spotkanie  z dziewczyną, bo wiem od swojego przyjaciela, że taki właśnie lubi.-Oj.-patrzy na ciebie niewinnie.-To twoje?-wskazuje na karton soku.-Ups, jak mi przykro.
-Maciek!-nie wytrzymujesz ze złości, która się w tobie nazbierała.-O co ci, do cholery, chodzi? Fuczysz się na mnie, jak dzieciak.-krzyczysz.
-Krew się poleje na bank.-szepcze Krzysiek do Kubackiego.
-Ja się zachowuje jak dzieciak? Ja?-teraz to Maciej unosi ton głosu. Rzuca kartonem w chłopaków i staje w zasięgu kilku metrów od twojej osoby.-To ty się zachowujesz, jak rozgoryczony dzieciak, któremu zabrakło nagle piątej klepki!
-Nie przeginaj.-warczysz.-Mam ci przypomnieć, że kiedyś byłeś taki sam? Co, nie pamiętasz już czasów, gdy wracałeś do domu zalany w trupa, a ja pomagałem ci wejść do domu i wysłuchiwałem gorzkich żali nad muszlą klozetową? 
-Ja nie sprowadzałem tanich dziewczynek do mieszkania i nie pieprzyłem się na prawo i lewo! Zachowujesz się, jak męska dziwka, wiesz?
-Przestań!
-Bo co? Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, czyż nie? Sam Magister Jakub Kot powtarzał to niemal codziennie.-ironiczny uśmiech pojawia się na twarzy Maćka. Krew gotowała się w tobie, jak cholera. Gdyby nie obecność waszych kolegów to już dawno rzuciłbyś się na własnego brata i kazał odszczekać wszystkie słowa, które zdążył wypowiedzieć.-Panowie, tak oto wygląda poławiacz kobiecych serc.-Maciek wskazuje na ciebie i głośno się śmieje.-Brat od siedmiu boleści.-słyszysz jego pomruk, kiedy to opuszcza pomieszczenie z kartonem porzeczkowego soku. Zostajesz sam na sam z kolegami, którzy siedzą z otwartymi ustami i wciąż trawią waszą kłótnię. Fakt. Zawsze uchodziliście za dobrze dogadujących się braci, ale widocznie nie można tak trwać wiecznie. Dziwi cię jedynie to, że gdy Maciek był inny to zawsze mogliście pogadać, jak ludzie. Teraz gdy to ty jesteś tym innym, a on stał się skryty, jakoś nie potraficie obejść się bez docinek, kłótni albo zwykłych pięciominutowych pogawędek na niejasne tematy.
-Ja... Ja...-słyszysz jąkanie Dawida.-Mama miała mi pulpeciki przynieść. Spadam, cześć!-zgarnął swoją czapkę ze stołu i wyleciał z domu, jak petarda. Patrzysz na Bieguna i on także zaczyna bełkotać coś niezrozumiałego pod nosem, po czym żegna się i robi to samo co Dawid. Kręcisz głową, siadłszy na taborecie. Po chwili słychać dzwonek. Trzeci już tego dnia. Podchodzisz i patrzysz przez judasza kogo niesie. Usta same się uśmiechają, gdy widzisz brunetkę. Otwierasz jej drzwi z szerokim uśmiechem na twarzy, a ona wita się poprzez podanie dłoni.
-Jeszcze ładniejsza niż na zdjęciu.-mówisz w stronę dziewczyny.
-Ehem.-słyszysz.
-Napijesz się czegoś?
-Może sok?-pyta.
-Pomarańczowy?
-Porzeczkowy.-wygodnie rozsiada się na fotelu i wyjmuje ze swojej torebki zeszyt oraz książkę do matematyki.-Może być woda, jeśli nie masz porzeczkowego.-uśmiecha się, a ty czujesz ulgę, że nie zbłaźnisz się na starcie. Wesoło idziesz do kuchni po butelkę wody mineralnej i po sekundzie wracasz do brunetki. Czeka się dobre dwie godziny zamulania nad matematyką, ale czego nie robi się dla pięknych dam. Bardzo pięknych dam.

Maciej

Korci cię, by wyjść ze swojego pokoju i zobaczyć nową zdobycz Kuby. Wszak zazdrościsz mu tego całkowitego luzu, którego tobie zabrakło. Nie możesz rzec, że takie są uroki dorastania, bo twój brat właśnie zdziecinniał. Wpatrujesz się w ekran laptopa i czytasz komentarze kibiców pod zdjęciami z konkursów w Willingen. Dobijasz się nimi. Co drugi zawiera treść, która obraża ciebie i twojego ego. Nie ma nic gorszego niż świadomość, że zawodzi się własnych kibiców, ale co ty możesz zrobić? Potrzebujesz kogoś, kto ukoi twoje rozwalone myśli i da ukojenie. Potrzebujesz ciepła i opieki, jak małe dziecko, by zacząć normalnie funkcjonować. Poddajesz się. Wychodzisz ze swojego terytorium, bo potrzeba fizjologiczna nie daje ci wysiedzieć. Patrzysz w stronę salonu, ale nie dostrzegasz żadnej żywej duszy. Drzwi tarasowe świadczą o tym, że ktoś, a raczej Kuba i panna, stoją na dworze. Idioci, myślisz. Sprawnie załatwiasz swoje sprawy, po czym udajesz się do salonu, by zgarnąć pudełko z pizzą. Jedno stoi napoczęte na stoliku w duchu dziękujesz, że wzięli tę pizzę, której ty nie znosisz. Zgarniasz jedno pudełko, po drodze zaopatrujesz się w dwa piwa w puszcze i masz zamiar zniknąć we własnym zabałaganionym pokoju, ale ubiega cię głos dziewczyny.
-Mówiłeś, że mieszkasz sam.-słyszysz. Kuba odkaszluje, a ty przystajesz i odwracasz się.-Palant spod Biedronki! Kto by pomyślał, że nasze drogi się tak szybko zejdą.-śmieje się. Uroczo się śmieje, a ty napawasz tym dźwiękiem swoje kocie uszka.
-Jabłka całe?-pytasz z niepohamowanym przekąsem.
-Znacie się?-wtrąca się Kuba.
-Ten typ wpadł dziś na mnie, gdy wychodziłam z marketu.-wyjaśnia i opiera się o framugę drzwi. Bluzka na ramiączkach odsłania więcej niż powinna, a ty skupiasz uwagę na tatuażu, który znajduje się nad prawą piersią. Zastanawia cię, co oznacza ciąg tych rzymskich cyferek i dziwny znaczek. Dziewczyna chyba orientuje się dlaczego zawiesiłeś się tak nagle i sprawnie naciąga bluzkę.-To twój brat?-pyta po chwili Jakuba i lustruje was obydwu.
-Tak. To mój młodszy...
-Niestety, matka natura mnie nim pokarała.-przerywasz bratu i szelmowsko uśmiechasz się do dziewczyny.
-Po ciemku bym was nie odróżniła.-śmieje się.
-Byłoby ciekawie.-Kuba puszcza jej oczko i nakręca lok ciemnych włosów na swojego palca wskazującego.-Mu musimy się iść uczyć, prawda?-mruczy do niej.
-Może się przyłączysz? Co dwóch magistrów, to nie jeden.
-Niee.-mruczysz.-Kuba byłby niepocieszony.
-Kuba się ucieszy, że podzieli ból nauki mnie z inną osobą, prawda Kubuś?
-Eeee...
-Anastazja.-wyciąga szczupłą dłoń w twoim kierunku. Panikujesz. Piwo wypada ci z rąk, ale dzięki Bogu dziewczyna ma dobry refleks i szybko je łapie. Dziękujesz jej i również się przedstawiasz. Znów spojrzenie w oczy i dziwne uczucie w brzuchu. Poza tym jej imię.. Znajomo brzmi. Zastanawiasz się skąd możesz kojarzyć dane imię, ale po chwili wracasz do ludzi, gdy widzisz machającą dziewczynę.
-To co? Pouczysz się z nami?-pyta.
-Chętnie, ale..
-Czekałam tylko na tę odpowiedź.-delikatnie ujmuję cię za dłoń i podążacie do pomieszczenia. Mijając Kubę, zauważasz ten zabójczy wzrok, który mówi jedno; miała być moja, gnojku. Jest ci cholernie przyjemnie, że ukręcasz nosa swojemu bratu. I choć dawny Maciek zniknął, jak kamfora, gdzieś w środku została jego mała część, bo z chwili na chwilę coraz lepiej idzie ci rozmowa z dziewczyną.

________________________
Witajcie :)
Po dość długiej przerwie wracam z nowym rozdziałem, który tak niespodziewanie szybko się napisał, że mogę być z niego dumna. 
Mam nadzieję, że się podoba i liczę na szczere opinię :)
A co do kontynuacji bloga "Przypadkowe szczęście". Blog został założony, rozdział niekoniecznie jest dokończony, ale w weekend (nie obiecuję, że na 100%) postaram się coś sensownego napisać i rozpocząć przygodę ze Stefem i Anką :)
Pozdrawiam.