niedziela, 22 lutego 2015

Chapter 3.

Maciej 

W pokoju rozlega się głos niemieckiego komentatora, który relacjonuje konkurs skoków. Jesteś zły, bo trener nie wybrał ciebie do dzisiejszego konkursu, ale z drugiej strony cieszysz się, bo zregenerujesz się na niedzielne skoki. Leżysz na łóżku z laptopem obok i co jakiś czas zerkasz na ekran telewizora. Nie rozumiesz nic, a nic, ale lepsze oglądanie z pokoju, niż spod skoczni. Nie jesteś amantem stania pod skocznią i patrzenia na swoich kolegów. Co innego jest wtedy, gdy bierzesz udział w konkursie i musisz być pod skocznią, a co innego, gdy nie zostałeś wybrany.
Z nudów wchodzisz na dobrze znaną ci stronkę. Znów wpisujesz hasło w odpowiednią tabelkę i po chwili jesteś na stronie głównej portalu. Zielona kropka świeci się przy sacrifice_of_life, a ty czujesz ucisk w żołądku. Wasza ostatnia rozmowa nie należała do najmilszych, ale cieszysz się, że przynajmniej napisałeś to, co myślisz. Koperta na pasku powiadomień świeci się na czerwono. Od razu domyślasz się, że to wiadomość od niej, bo ostatnio wylogowałeś się z portalu, gdy ta zaczęła pisać.
sacrifice_of_life:  Wiesz, Maćku.. Myślałam, że jesteś inny niż wszyscy faceci dookoła. Że nie interesuje cię tylko mój wygląd, imię, czy sama data urodzenia. Nie chcę mówić o sobie. Nie chcę, by ktoś znał mnie taką, jaka jestem poza tym portalem. Nie chcę, byś tyle o mnie wiedział..
Czytasz wiadomość po raz drugi i kładziesz dłonie na klawiaturę. Ogarnia cię złość i zniechęcenie do dziewczyny, która powoli zaczyna cię już denerwować.
kocur0906: Nie ważne jest to, czy różnię się od innych facetów, czy nie. Miło jest wiedzieć z kim się pisze.
Klikasz enter i widzisz powiadomienie, że wiadomość została wysłana. Nie miałeś siły na napisanie czegoś sensowniejszego. Nie chciało ci się.
sacrifice_of_life: Zachowujesz się, jak typowy frajer, który leci na wygląd, Macieju.
kocur0906: Dziękuję za kilka słów prawdy :) Ja ci nie ubliżałem, a chciałem tylko czegoś się o tobie dowiedzieć. Jeśli mam nadal z tobą pisać i żyć w niewiedzy to przepraszam bardzo, ale nie sądzę, że jest sens to kontynuować. Dziękuję za każdą rozmowę i ten czas, który sobie poświęciliśmy. Żegnam.
Napisałeś to. Zadziwiłeś sam siebie, ale czułeś, że to był najodpowiedniejszy moment, by to skończyć. Kiedyś myślałeś o tym, co będzie, gdy wasze internetowe drogi się rozejdą. Bałeś się tego momentu, bo dobrze ci się pisało, ale teraz.. Teraz to już nie ma sensu. Pisanie z osobą, która ciągle ukrywa informacje o sobie, nie jest fajne i zadowalające.
Nie wylogowujesz się z konta, bo ciekaw jesteś, czy dostaniesz jakąś odpowiedź, ale otwierasz drugą kartę i wpisujesz nazwę swojej ulubionej piosenki. Po chwili w całym pokoju rozlegają się dobrze znane ci rytmy, a następnie dobiega cię dźwięk, że również dostajesz wiadomość.
sacrifice_of_life: Maciej, poczekaj... Mam na imię Anastazja, 21 lat, pełna data urodzenia to 16.07.1994.. Tyle wystarczy, jak na sam początek? :)
Czytasz uważnie odpowiedź i uśmiechasz się pod nosem. To nie jest gest, który ma oznaczać, że cieszysz się z przełamania lodów przez dziewczynę. To jest taki gest, w którym uświadamiasz sobie, że przyjąłeś taktykę manipulacji i gdyby nie to, to dziewczyna nigdy nie wyjawiłaby swoich danych. Jednakże w twojej głowie rodzi się myśl, że mogła to zmyślić. Nie masz siły i ochoty na dłuższe pogawędki z tą osobą i zamykasz laptopa. Odkładasz go na podłogę, podkładasz ręce pod głowę i zaczynasz obserwować relację skoków. Na belce właśnie siedzi Kraft, a to oznacza, że przegapiłeś połowę przez głupie siedzenie w internecie. Krzywisz się, gdy realizator robi zbliżenie na jego twarz. Nie oceniasz go po wyglądzie, lecz po tym, że nie pawasz sympatią do jego osoby. Być może to miły facet i da się z nim pogadać, ale ty jakoś nigdy nie potrafiłeś znaleźć z nim wspólnego języka. Prawie taka sama sytuacja, jak z twoim bratem, ale z Kraftem nie łączą cię więzy krwi.
Nawet nie zauważasz kiedy zasypiasz. Telewizor nadal gra, a ty spokojnie odlatujesz w krainę głębokich snów.

Jakub 

-Uśmiech!-krzyczy brunetka i szczerzy się do was wszystkich zgromadzonych. Cała wasza czwórka szeroko się uśmiecha i unosicie kciuki. Co to byłaby za impreza, gdyby nie było z niej żadnych zdjęć? Szybko wypuszczasz z objęć jakąś tam blondynkę i podchodzisz do dziewczyny, która robiła wam zdjęcie. Uśmiechasz się do niej, bo od samego początku wpadła ci w oko, a następnie bierzesz od niej aparat i zaczynasz przeglądać sesję, którą wam urządziła. Kątem oka dostrzegasz, jak blondynka mierzy wzrokiem brunetkę i spogląda na ciebie z wyrzutem. Nawet nie znasz jej imienia, ale wiesz, że zachowuje się jakbyś był jej chłopakiem. Przytłacza cię jej obecność, bo wszędzie jej pełno i nie możesz się do końca wyluzować, ale nie możesz powiedzieć jej wprost, że ma spadać. Nie możesz, bo to młodsza siostra kolegi twojego przyjaciela, a Antek obraziłby się, gdybyś potraktował tak dziewczynę, która mu się podoba. Dziwi cię, że zamiast siedzieć z twoim przyjacielem, ona ciągle łazi za tobą i nie daje ci spokoju.
-Zimno ci?-pytasz, gdy dostrzegasz, że brunetka trzęsie się z zimna. Temperatura jest cholernie niesprzyjająca. Cztery oczka poniżej zera, a ona stoi przed tobą w jakiejś cienkiej bluzce i sweterku. 
-Trochę.-mówi.-Idziemy do środka?-kieruje pytanie do wszystkich tu zgromadzonych, ale oni zajęci są robieniem swoich własnych selfie. Jedynie blondynka siedzi na murku, pali papierosa i wypala ci dziurę w każdej części ciała.
-Chyba cię nie słuchają.-zauważasz z uśmiechem.-Przejdziemy się?
-Żartujesz sobie? Ja tu zamarzam.-poniewiera cię wzrokiem i pociera dłońmi o ramiona. Nie myślisz za wiele i zdejmujesz z siebie kurtkę, po czym zarzucasz ją na plecy dziewczyna, a ona stoi i widzisz, że nie wie, co ma powiedzieć.
-Ubierz ją całkiem to będzie cieplej.-dodajesz i puszczasz jej oczko.
-Nie wygłupiaj się.-zdejmuje odzienie ze swoich pleców i ciska nim w twoje ręce.-Przeziębisz się, a jak chcesz się przejść to po prostu pójdę po swoją kurtkę.-uśmiecha się. Lubisz ten uśmiech.
-Procenty mnie grzeją, spokojnie. Zakładaj, bo ty się zaraz rozchorujesz, a wujek Kuba niestety lekarzem nie jest.
-Szkoda.-.mówi.-Korzystałabym z jego usług lekarskich.-dodaje, ale tak cicho, że ledwie co udaje ci się usłyszeć. Uśmiechacie się oboje i powoli ruszacie, a blondynka ze zdziwieniem otwiera usta.
-Idę z wami!-słyszysz, gdy jesteś już dobre dwadzieścia metrów od grupki znajomych. Odwracacie się i widzicie biegnącą do was blondynkę.-Kubuś, dasz mi swoją bluzę?-robi maślane oczka i patrzy na ciebie wyczekująco. 
-Przecież masz kurtkę.-zauważa Agnieszka.
-To cholerstwo jest takie cienkie, że szkoda gadać.
-Przykro mi, ale niestety ci nie dam.-przekręcasz oczami, które mają w tym momencie wielką ochotę, by zabić blondynę.
-Ale Kubuś...-robi smutną minę.
-Masz.-zauważasz, jak Agnieszka zaczyna rozpinać twoją kurtkę i chcę ją z siebie zdjąć, ale zabraniasz jej jednym stanowczym ruchem i szepcesz, by tego nie robiła.
-Nie wiem, jak się nazywasz, ale wiem, że podobasz się Antkowi więc idź do niego.-posyłasz dziewczynie uśmiech i odwracasz się na pięcie. Agnieszka stoi w tym samym miejscu i patrzy na blondynkę, która jest wyraźnie zawiedziona. Pociągasz ją za lewą rękę i wznawiacie swój spacer. Dużo rozmawiacie, śmiejecie się. Cieszysz się, ze dałeś się wyciągnąć na tę imprezę i, że poznałeś Agnieszkę. Może to nie będzie znajomość na jedną noc, kto wie. 
Twoje myśli zostają przerwane, kiedy orientujesz się, że stoicie w miejscu, a dziewczyna patrzy ci głęboko w oczy. Wasze usta przyciągają się do siebie, jak dwa magnesy i po chwili czujesz słodki smak jej ust..

Maciej 

Dzisiejszy konkurs był dla ciebie wielkim rozczarowaniem, bo wszystko poszło nie tak, jak powinno. Znów nie mogłeś odblokować się na dobre skoki i zawaliłeś sprawę, a tym samym ponownie zraziłeś do siebie Kruczka. Byłeś świadom tego, że mężczyzna ci zaufał i dlatego wybrał ciebie, a nie Bieguna, lecz co z tego, gdy ty nie mogłeś się odwdzięczyć godnymi skokami. Czułeś się źle i miałeś wielką ochotę, by kopnąć w coś twardego, by nawrzeszczeć na pierwszą, lepszą osobę, by potem się wyżalić, ale.. Ale komu? Przedwczoraj straciłeś kontakt z sacrifice_of_life, a to z nią rozmawiałeś o wszystkim i o niczym. Nawet nie wiesz, czy cokolwiek pisała od tamtego czasu. Twój laptop się rozładował, zapomniałeś ładowarki do niego, ale i tak czas nie pozwalałby ci na siedzenie przed komputerem.
-Maciek, żyjesz?-słyszysz za sobą głos Łukasza, który stoi z tobą od kilku minut i obserwuje drugą serię konkursu.
-Trochę bym dał, by już nie żyć.-mówisz cicho i zdejmujesz z głowy kask. Twoje ciemne włosy są w całkowitym nieładzie, więc przeczesujesz je dłonią, ale to nic nie pomaga.
-Skok ci nie wyszedł, ale to nie powód, by od razu tak mówić.-klepie cię pocieszająco w plecy, a ty wysilasz się na westchnięcie i siadasz na małej ławce.-Co jest?-pyta mężczyzna i siada obok ciebie.
-Właśnie Łukasz nic nie jest.-mówisz wymijająco.-Wszystko jest do kitu.
-Wszystko, czyli co?
-Życie.
-Czemu?
-Nie mam siły, by podnosić się po wszystkich upadkach, które związane są ze skokami. Powoli zaczyna mnie to dobijać, a nie sprawiać frajdę.. Coraz głębiej rozważam zakończenie kariery.-wyznajesz. Łukasz wgapia się w ciebie i analizuje każde słowo, a ty kontynuujesz przebieranie się w normalny strój.
-Co ty pieprzysz, Maciek? W tamtym sezonie szło ci świetnie, w tym idzie gorzej, ale to nie powód, by się załamywać, bo każdy sportowiec miewa gorszy okres.
-Tylko każdy sportowiec potrafi się podnieść, bo ma dla kogo i po co, a ja... To tylko ja..
-Wydaje mi się, że to poważniejsza sprawa, prawda?-kiwasz głową.-Jak chcesz się wyżalić to mam czas pod wieczór. Możemy skoczyć na piwo, bo jutro rano wyjazd.-mówi.
-Masz swoje problemy.
-Ale też potrzebuje się wygadać i rozerwać.
-Skoro tak, to spoko.-przybijacie sobie piątkę.
Łukasz odchodzi od ciebie, bo właśnie ze skoczni zszedł Piotrek, a ty zakładasz kurtkę i spoglądasz na swoje narty z pogardą. Z wielką pogardą..

Siedzicie w barze i sączycie drugie piwo. Kruczek nic nie wie o waszym wyjściu i masz nadzieję, że się nie dowie, bo zrobi ci porządne kazanie. Już widzisz, jak tłumaczy ci, że powinieneś wziąć się do roboty, a nie szlajać po barach i to z własnym fizjoterapeutą.
-...no i w końcu powiedziała, że da mi ten cholerny rozwód, ale ma być orzeczony tylko i wyłącznie z mojej winy.-wyrzuca z siebie i widzisz na jego twarzy wielką ulgę, że w końcu podzielił się z kimś informacjami o swoim życiu. Nie zazdrościsz mu. Jest w trakcie rozwodu z żoną i czeka go ciężki orzech do zgryzienia.
-Przecież to ona cię zdradzała, a nie ty ją.-zauważasz.
-Praktycznie tak, ale teoretycznie to mnie nie było co kilka dni w domu, bo byłem na wyjazdach z wami, więc według niej mogłem robić wszystko.
-Idiotka..-kwitujesz.
-Cieszę się, że nie mam z tą kobietą dziecka, bo byłoby jeszcze trudniej..
-Kto by pomyślał, że ułożonemu i idealnemu Gębali się tak wszystko zepsuje.-śmiejesz się pod nosem.
-Naprawdę śmieszne, wiesz?-piorunuje cię wzrokiem.-A ty? Naprawdę myślisz o rzuceniu kariery?
-Rozważam taką opcję.-kiwasz głową.-Dam sobie czas do końca tego sezonu. Jeśli nie będzie żadnej poprawy to zacznę myśleć o tym intensywniej i być może skończę to piekło.
-Zawsze myślałem, że skoki to twoja dziewczyna!
-Ja i dziewczyna, dobre sobie.-śmiejesz się.-Kocham skoki, ale co mi po nich, gdy przynoszą mi pasmo rozczarowań i tylko mnie dobijają? 
-Mówisz, jak twój brat kilka tygodni temu.-zauważa.-Nie prościej byłoby z nim pogadać i posłuchać rad? Przecież do niedawna to on myślał, by rzucić skoki, a teraz wybija się w górę i osiąga coraz lepsze wyniki.
-Kolejny fan Kubusia Kota?-przewracasz oczyma i wykrzywiasz się na myśl o własnym bracie.-Nie mam zamiaru iść do niego w łaski, pytać o rady i przyjmować pouczenia. Mam dość patrzenia na jego mordę, więc rozmowa mi nie pomoże.
-O dziewczynę poszło?
-Co?
-Kiedyś nie dałbyś złego słowa na niego powiedzieć. Zawsze broniłeś go, jak na brata przystało, a dziś mówisz, że masz dośc patrzenia na niego. Coś musi być na rzeczy skoro używasz takich słów.
-Daj spokój..-machasz ręką, po czym dopijasz piwo.-Na mnie pora.-wstajesz, kładziesz kilka monet na stoliku.-Jutro czeka mnie rozmowa z Kruczkiem, więc muszę się na to przygotować psychicznie.
-Mówił ci coś?
-Dziś nie. Ale jutro na pewno da mi jakieś umoralniające kazanie i pouczy mnie, jak Papież...
Twój towarzysz zostawia pieniądze za swoje piwa i obaj opuszczacie barek. Kilka minut i jesteś już w swoim pokoju, który dzielisz z Żyłą. Piotrek śpi, więc cicho się rozbierasz i wsuwasz pod kołdrę. Zanim zasypiasz jeszcze dużo myślisz o Kubie, skokach i wszystkim, co się z tobą dzieje. Dochodzisz do wniosku, że nie jest dobrze. Jest cholernie źle, a ty czujesz jakieś nowe nieznane uczucie, które powoduje, że wszystko zaczyna trapić cię jeszcze bardziej.

Od autorki:
Jest i przejściowa trójeczka. Miała pojawić się jakoś na dniach, ale zdarzył mi się mały wypadek i wszystkie plany trafił szlag. :/
Pozdrawiam i liczę na szczere opinie :)

Poza tym: wielkie gratulacje dla Rune Velty za wczorajszy konkurs i wielkie brawa dla Niemców, którzy dziś zgarnęli medal za konkurs mieszany <3


poniedziałek, 16 lutego 2015

Chapter 2.

Maciej 

Budzisz się z myślą, że zaspałeś i nie zdążysz na trening. Szybko zrzucasz z siebie kołdrę, a następnie zrywasz się na równe nogi. Dopiero dociera do ciebie, że nadal jest noc. Za oknem widnieje piękny księżyc, który wędruje powoli w prawą stronę, a do twojego pokoju wpadają ostatnie jego blaski.
Spoglądasz na ekran swojego telefonu, by sprawdzić godzinę i dziwisz się, gdy widzisz kwadrans po północy. Poszedłeś spać niespełna godzinę temu. Czujesz się wyspany, wypoczęty i gotowy na trening. Lecz ponownie karcisz się w myślach, bo przypominasz sobie, że dziś niedziela. Dzień, który dłuży się, jak cholera i zwiastuje rozpoczęcie nowego tygodnia, który niesie jeszcze cięższą harówkę. Niedziela jest też dniem, w którym razem z Kubą udajecie się do rodzinnego domu na przemiły i ukochany obiad z rodzicami. Już wyobrażasz sobie te wszystkie pytania o twoją formę, o treningi, o konkursy, a na sam koniec matka zada pytanie, czy w końcu znalazłeś dziewczynę. Doprowadza cię to na szczyty irytacji i właśnie w takich momentach masz żal do siebie, że dałeś się tak łatwo zaprosić na niedzielny rosołek, i danie dnia.
Mija dobre pół godziny, a ty nadal nie czujesz się senny. Zaczynasz czuć, że narasta w tobie złość i chęć przywalenia w coś twardego. Pierwszy raz od dłuższego czasu masz szansę na przespaną noc, bo Kuba nie przyprowadza nowej zdobyczy, ale twój chory umysł woli pogrążać się w myślach i całkowicie odciąć się od snu.
Myślisz o swoich nieudanych i cholernie dobijających skokach. Ogromnie wpływają na twoją psychikę, a ty czujesz, że powoli zaczyna cię to przerastać. W twojej głowie kłębi się od myśli, które namawiają cię do rzucenia kariery. Przynajmniej wtedy nabierzesz pewności siebie. Ale z innej strony stracisz to, co kochasz naprawdę. Najbardziej żal ci tego sezonu. Kiedy zaczynasz porównywać poprzedni sezon i wszystkie wyniki, to w jednej chwili masz ochotę dać sobie w łeb. Zawodzisz nie tylko siebie, ale samego Kruczka oraz kibiców. Przecież do niedawna spekulowano, że to właśnie ty będziesz następcą Kamila Stocha. Że w tobie pokłada się nadzieja polskich skoków. A w tym momencie jedynym, co się w tobie pokłada, jest pogrążanie siebie. Wszyscy chcą dla ciebie jak najlepiej i doceniasz to. Tylko, że problem leży w tobie, bo po pierwsze, to zablokowałeś się na dobre skoki, a po drugie, to sfiksowałeś na ich punkcie.
Masz dość skomplikowane myśli, bo nagle ze swoich skoków schodzisz na rozmowy z sacrifice_of_life. Nie wiesz, jak wygląda, ale szanujesz jej zdanie i nie nalegasz na wymianę zdjęciami. Dla ciebie to też ma jakieś plusy. W końcu dziewczyna mogłaby rozpoznać w tobie Macieja Kota, wielką łajzę i niezdarę, a potem wykorzystać wszystkie rozmowy z tobą i ukazać je światłu dziennemu. Wtedy twoja kariera dobiegła by końca bez żadnego wysiłku.
Podpierasz ręce pod głowę i patrzysz zawzięcie w sufit, jakby był tam spis porad, jak ogarnąć własne życie. Intryguje cię. Nie sufit, lecz dziewczyna z internetu. Być może to chore, ale zaczynasz wyobrażać sobie, jak może wyglądać. Nie tylko w ubraniach, ale i bez nich. Zastanawia cię, czy jest ładna, czy niekoniecznie. Czy to brunetka, blondynka, a może ruda. Czy jej oczy są koloru lazurowego morza, czy wpadają w metaliczną szarość albo głęboką otchłań brązu. Czy jej piersi są jędrne i kształtne, czy jej ciało jest wyrzeźbione. Nigdy nie czułeś takiego dziwnego uczucia, jakie towarzyszy ci w tej chwili. I to chyba jest kolejnym z twoich uczuć nieznanych.

Jakub 

Od godziny przekręcasz się z boku na bok, usiłując oddać się z krainę snów. Rozkopujesz się, bo czujesz, że jest ci za gorąco, lecz po kilku sekundach znów szczelnie opatulasz się kołdrą, bo przechodzą cię dreszcze. Odzwyczaiłeś się od chodzenia spać o tak wczesnej porze, a tym bardziej odzwyczaiłeś się od tego, że w łóżku jesteś zupełnie sam. Od dawna towarzyszyły ci dziewczyny, więc noce były bezdyskusyjnie nieprzespane. 
Jesteś u  szczytu irytacji, ponieważ masz okazję by choć raz porządnie się wyspać. Szkoda tylko, że mózg nie zamierza do tego dopuścić. Czujesz się dziwnie. Cholernie dziwnie. Brakuje ci głośnej muzyki, alkoholu we krwi, półnagich, chętnych dziewczyn oraz seksu. Uzależniasz się, Jakubie? Twoje życie to rutyna. Popadłeś w nią i nie możesz, a raczej nie chcesz się z niej wydostać.
Mija kolejna godzina, a ty popadasz w głębokie rozmyślanie o swoim życiu. Twoja kariera leży i kwiczy, a ty nie kwapisz się, by to zmienić. Odpuszczasz sobie, jakbyś stracił wiarę w siebie i swoje możliwości. Czy ty aby na pewno nadal jesteś tym samym Jakubem Kotem? Patrząc w lustro czasem zadajesz sobie to pytanie, a za chwilę odpowiadasz sobie przecząc. Bo zmieniłeś się o milion sześćset pięćdziesiąt stopni. Psujesz się, jak dziecięca zabawka, jak stary samochód.
Pamiętasz jaki byłeś kiedyś. Szara myszeczka, którą z dołka wyciągał Maciuś. Właśnie, Maciuś. On starał się cię rozerwać, wyciągał cię na przeróżne imprezy, jak i rajdy. Gadał z tobą, jak coś było nie tak, a ty widziałeś w nim nie tylko młodszego brata, lecz najlepszego przyjaciela. Zamiast teraz się odwdzięczyć, to wolisz całą noc przesiedzieć w klubach. Dziwisz się, że nie macie wspólnych tematów, ale trudno jest je mieć, gdy gada się ze sobą przez piętnaście minut w ciągu całego dnia. Czujesz się obco w jego towarzystwie. Czujesz, że on cię nie rozumie. Lecz nie umiesz poczuć tego, że sam kiedyś się tak zachowywałeś. Że świat był dla ciebie obcy. Nie potrafisz pomóc własnemu bratu tak, jak on pomagał tobie. Bez niego nadal był byś sztywnym palantem, a nie zakopiańskim casanovą. Pomóż mu. I nie zwracaj uwagi na nieznane uczucia, które ostatnio tobą kierują. Bo nie ogarniasz ich, więc nie ogarniasz niczego.

Maciej 

Wypłukujesz sobie magnez z organizmu, pijąc drugą kawę tej nocy. Potem znów będziesz się denerwował, że spać nie możesz, ale jesteś dziwny. Jesteś cholernie dziwny. Stoisz przy oknie i wpatrujesz się w ciemne, sunące po niebie obłoki, które zapewne przyniosą pogorszenie się pogody. Słyszysz wyraźne szuranie po panelach i odwracasz głowę w stronę drzwi. Widzisz Kubę, który przeczuje włosy dłonią i ziewa. Podchodzi do szafki po jeden kubek i podchodzi do ekspresu, a ty w tym czasie odstawiasz kubek na parapet i wsuwasz dłonie w kieszenie swoich czarnych dresów.
-Nie śpisz?-słyszysz jego przemiły głos, który doprowadza cię do irytacji.
-Przecież ja lunatykuję, nie widzisz?-pytasz ironicznie i znów sięgasz po kubek z kawą. Brat staje obok ciebie i zaczyna sączyć przestygłą już kawę. Znów ogarnia cię dziwne uczucie. Znów chcesz iść do swojego pokoju i być tam sam, niż stać przy oknie ze swoim bratem.
-Maciek, ale po co te nerwy?-pyta spokojnie.-Nie uważasz, że skoro jesteśmy braćmi to powinniśmy mieć jakieś normalne relacje?
-Od alkoholu miesza ci się w głowie.-stwierdzasz.
-Co ma alkohol do tego, co się dzieje między nami?
-Widzisz Kubusiu, dużo.-mówisz.
-Więc mi wyjaśnij.
-Nie myśl sobie, że będę twoim pocieszeniem, jak siedzisz w domu zamiast staczać się po klubach z obdartymi laskami.
-Hę?
-Od ponad dwóch miesięcy masz mnie w dalekim tyle. Nie widzisz, co dzieje się w moim życiu, nic już o mnie nie wiesz, a wiesz dzięki czemu to wszystko? Dzięki twoim pieprzonym zmianom, Kubuś.-warczysz.
-Jak jesteś zazdrosny, że wychodzę z domu i wyrywam dziewczyny, to wyjdź choć raz ze mną i też to rób.
-Nie skończyłem.-karcisz go spojrzeniem. Milknie.-Chcesz się dogadać i żyć, jak brat z bratem, tak?-spoglądasz na niego, a ten przytakuje.-Pamiętasz tę swoją Sylwię? Pamiętasz, jak chciała wkręcić cię w dzieciaka, gdy ty zaczynałeś studia? Pamiętasz, jak potem okazało się, że chciała wyłudzić od ciebie kasę, bo jesteś nadziany? Pamiętasz, jak powiedziała, że była z tobą tylko dlatego?
-Możesz nie wracać do przeszłości?-słyszysz, że jest zły. Wyraźnie zły.
-Pamiętasz te czasy, gdy ryczałeś za nią, jak bóbr? Gdy żyć ci się nie chciało i chciałeś się podcinać? Wieszać? Pamiętasz, jak ci pomogłem? Jak wyszedłeś z dołka, bo miałeś oparcie w swoim rodzonym bracie?
-O co ci chodzi, Maciek?
-Pamiętasz to do cholery?-twój głos przesączony jest złością, nienawiścią do jego i siebie samego.
-Pamiętam.-mówi cicho i spuszcza głowę w dół.-Pomogłeś mi...
-Właśnie.-kiwasz głową.-A ty od dawna nie wiesz, co dzieje się w moim życiu.-mówisz gorzko.
-Bo mi nie mówisz.
-A ty mi mówiłeś o wszystkim tak sam z siebie? No powiedz mi, mówiłeś?!
-Nie..
-Zawsze to ja musiałem wyciągać od ciebie, co się dzieje.. Dlatego ja sam z siebie nie zamierzam rozgadywać się o swoich problemach, gdy ty nie wykazujesz inicjatywy i chęci, by mi pomóc, Kuba.
-Nadal jesteśmy braćmi, więc..-przerywasz mi głośnym śmiechem. Niemalże rzucasz kubek do zlewu, a w głębi duszy oddychasz z ulgą, że leżało tam kilka ścierek i obeszło się bez zbierania szkła.
-Ja już nie mam brata.-mówisz, gdy udaje ci się opanować śmiech i tak po prostu wychodzisz z kuchni. Udajesz się do swojego pokoju, zakluczasz drzwi i rzucasz się na łóżko. Powinno być ci źle, przykro, że takimi słowami potraktowałeś własnego brata, ale tak nie jest. Czujesz wielką ulgę, bo w końcu wygarnąłeś mu szczerą prawdę. Ostatnie słowa również nie zmieniają niczego w twoim zachowaniu. Cieszysz się, że je powiedziałeś. Nie obchodzi cię, czy w jakiś sposób one na niego wpłynęły, czy poczuł, że spieprzył wasze braterskie relacje. Nie obchodziło cię już nic. Nic, prócz skoków.

Jakub
Dochodzi czwarta rano, a ty wciąż nie śpisz. Nie przypominasz sobie, kiedy ostatnio nie przespałeś całej nocy nie ze swojej woli. W głowie szumią ci słowa Maćka; ja już nie mam brata. Czujesz się dziwnie, bo nigdy nie spodziewałbyś się takich słów z jego strony. Nawet nie wyobrażałeś sobie, że on kiedykolwiek powie ci coś takiego prosto w twarz. Jednak zmuszony jesteś przyznać mu rację w tym, że on ci pomógł bezinteresownie. Nie musiałeś spowiadać się ze wszystkich swoich problemów, ani nie przychodziłeś pierwszy, jak świat ci się zawalił. On też tego nie zrobi. Jest zbyt dumny, by okazywać swoje słabości i udręki, a ty masz go w dupie. 
Postanawiasz wreszcie położyć się spać. Dobijają cię rozmyślania o Maćku, swoim zachowaniu wobec niego i tym, jak bardzo się zmieniłeś. 
Przechodzisz obok lustra, lecz cofasz się, by spojrzeć w jego taflę. Patrzysz i nadziwić się nie możesz. Bo w lustrze nie widzisz tego samego Kuby, którego widziałeś wcześniej. Teraz to już jest inny Kuba. Inny, ale czy gorszy? Sam tego nie wiesz, więc tylko wzruszasz ramionami i spoglądasz w swoje oczy. Co widzisz? Pustkę. Ból. Żal. Zdziwienie. Kilka innych nieznanych uczuć, które nie są ci znane. 
-Frajer.-rzucasz sam do siebie i zamykasz się w swoim pokoju.

Maciej 

Minął miesiąc od tego, co powiedziałeś Kubie. Od tamtego czasu nie odzywałeś się do niego ani słowem. Co prawda on się starał jakoś zagadać, zaprzyjaźnić się od nowa, ale tylko się pogrążał. Ignorowałeś go, jak on ciebie. 
sacrifice_of_life: Maćku, żyjesz? Od trzech tygodni nie dajesz żadnego znaku życia.. Mam się bać?
Czytasz tę wiadomość kolejny raz i nie wiesz, co odpisać. Masz napisać, że wszystko okey, a potem ponownie brnąć w internetową znajomość z osobą, której wyglądu nie znasz? Przez minione dni zupełnie o niej zapomniałeś. Od minionych dni zatraciłeś się w treningach oraz spędzaniu czasu na siłowni z Kamilem Stochem, który rozumiał cię, jak nikt inny. Wydawało ci się, jakby to on był twoim rodzonym bratem, a nie Kuba. Spędziłeś też kilka dni u swoich rodziców, co dobrze ci zrobiło i pozwoliło wypocząć. Może dlatego nabrałeś sił i wyciągnąłeś trochę nauki ze swoich myśli. Na pewno pomogło ci to w odblokowaniu się, bo na treningach szło ci znakomicie, a trener dał ci kredyt zaufania na konkursy w Willingen. 
Wyjazd jest jutro, więc masz jeszcze jeden dzień na regenerację i masz zamiar spędzić go w spokoju na ćwiczeniu w swoim pokoju. Rzecz jasna, musisz jeszcze wymyślić sensowną odpowiedź dla twojej rozmówczyni. Stukasz w klawiaturę piąty raz z rzędu, ale po przeczytaniu stwierdzasz, że to nie ma sensu i kasujesz swoje wypociny.
kocur0906: Cześć. Ostatnio miałem małe problemy w pracy oraz rodzinne i nie miałem w ogóle głowy do rozmów z kimkolwiek. Przepraszam :)
Wysyłasz wiadomość, a po chwili widzisz znak, że dziewczyna ci odpisuje.
sacrifice_of_life: Jakie problemy? Już wszystko dobrze?
kocur0906: A tam takie.. Nie ważne. Co u ciebie? 
sacrifice_of_life: Wydaje mi się, że starasz się mnie zbyć.. Jeśli nie chcesz już ze mną pisać, to po prostu powiedz. Zrozumiem i dam ci spokój. Nic na siłę :)
kocur0906: Nie chcę się ciebie pozbywać.. Nie zawsze mam czas na siedzenie przy laptopie i tyle. Wiesz dobrze, że lubię z tobą pisać, bo czuję, że rozumiesz mnie, jak mało kto, ale.. Wiesz jak się nazywam, co lubię, ile mam lat, a ja o tobie nie wiem nic. Nie chcę na nic nalegać, ale to już trochę mnie przytłacza.. Nawet nie wiem, czy jesteś tym za kogo się podajesz. 
sacrifice_of_life: Wystarczy zapytać, Maćku.
kocur0906: Gadasz, jak mój brat. I wiesz co? Przykro mi, że masz do mnie pretensje o to, że ja powinienem pytać. Bo ja pytam, ale to ty nie chcesz mi na nic odpowiadać i tylko mnie zbywasz..
sacrifice_of_life: ...
kocur0906: Przepraszam, ale mam trochę zajęć na głowie. Muszę już kończyć, więc do kiedyś tam. Może..
Nie czekałeś na żadną odpowiedź z jej strony tylko od razu wyłączyłeś laptopa i odłożyłeś go na szafkę. Pisanie z dziewczyną/chłopakiem nie dawało ci już takiej frajdy, jak kiedyś. Teraz chyba już nic nie dawało ci frajdy. Zamykasz się w sobie po głupiej kłótni z bratem i pogarszasz swoją sytuację. Czy nie dość ci samotności i braku przyjaciół?

******
To jest drugi z bezsensownych rozdziałów!
W trzecim akcja nabierze tempa - obiecuję.
Jakieś uwagi? Śmiało :)

Pozdrawiam.



czwartek, 12 lutego 2015

Chapter 1.

Maciej 

Opierasz się o framugę drzwi w pokoju twojego starszego brata i uważnie obserwujesz, jak stroi się przed wyjściem na imprezę. Ciągle nie dowierzasz, że ten cichy i spokojny facet, tak szybko się zmienił i stał się duszą towarzystwa. Kiedyś ciężko było go wyciągnąć na jedno piwo, a dziś zatacza się po najlepszych klubach w Zakopanem i wyrywa dziewczyny. Dzisiejszego wieczoru znów będziesz sam. Zdany tylko na siebie i na swój stary, ale jakże przydatny komputer. Zamiast dać się namówić bratu na pełną wrażeń noc, wolisz siedzieć sam. Nie masz specjalnej ochoty na imprezowanie, nowe znajomości i zarywanie nocy, bo chcesz skupić się na treningach. Przez swoją ostatnią wielką miłość zaniedbałeś się i teraz wychodzą twoje ociągania się i nieprzestrzegania diet. Twoja forma nie należała do najwyższych, więc nie dziw się, że trener nie zabiera cię na zawody tylko każe wylewać z siebie ostatnie poty. Męczysz się, ale wiesz, że musisz. Musisz, bo nie chcesz stanąć w takiej sytuacji, jak twój brat. Ciągle sprzecza się z rodzicami o to, że chce skakać, a oni wmawiają mu, że to czas dać sobie spokój. Osiąga jakieś tam sukcesy, lecz ty chcesz być lepszy. Najlepszy. Walka i dążenie do upragnionego celu, to chyba jedyna dobra cecha jaką nauczyła cię Amelia. Nie należała do świętoszek, ale właśnie za to ją kochałeś. Za to cierpiałeś jeszcze bardziej, bo nie zapominaj o tym, że przez trzy miesiące zupełnie odciąłeś się od życia, ludzi, najbliższych przyjaciół i rodziny. Żyłeś, jak zombie, a twoje spacery odbywały się z pokoju do toalety, z toalety do kuchni i tak w kółko. Bałeś się wyjść na ulicę, bo wydawało ci się, że każdy o tym wie. Ale jak mieli wiedzieć skoro ty dusiłeś to w sobie zamiast z kimś normalnie pogadać?
Zastanawiałeś się, jak wygląda życie, gdy jest się zakażony wirusem HIV. Cholernie się bałeś, a gdy przyszedł list z odpowiedzią, czy jesteś zarażony, czy nie to czekałeś tydzień z otwarciem jednej głupiej koperty.
Przewracasz oczyma, gdy Kuba rzuca się na łóżko i przykłada telefon do ucha, a potem szczerzy się, jakby wygrał milion w jakiejś loterii.  Udajesz się do swojej, pomalowanej na szaro-czerwony kolor, pustelni. Właśnie tak mówisz na swój pokój, bo w nim jesteś tylko ty i żyjesz tylko swoimi problemami. Czasem żyjesz jeszcze problemami pewnej dziewczyny, ale i ona ostatnio miewa mniej czasu na pisanie z tobą. 
Siadasz na krześle obrotowym i dużym palcem u nogi odpalasz komputer. Po kilku sekundach twoim oczom ukazuje się ekran, na którym należy wpisać swoje hasło i to właśnie robisz. Na tapecie widnieje sportowe auto, o którym marzysz i jakaś cycata panienka, o której zapewne też marzysz. Włączasz przeglądarkę, wpisujesz dobrze znaną ci nazwę portalu i w mgnieniu oka się na nim logujesz. Patrzysz na odpowiednią pozycję i widzisz, że świeci się zielona kropka. Nie zastanawiasz się i piszesz. Zwykłe hej, co tam zawsze wystarczy, by zacząć z nią jakąkolwiek rozmowę. Widzisz informację, że jest w trakcie pisania i czekasz z zapartym tchem. Tak właśnie reagujesz na każdą rozmowę z nią. Czekasz i czekasz, a gdy nie odpisuje dłużej niż dwie minuty to pytasz, czy wszystko dobrze.

sacrifice_of_life: Witaj! Szczerze powiedziawszy to miałam nadzieję, że napiszesz i umilisz mi wieczór :) Miałam iść na imprezę urodzinową u koleżanki, ale choroba pokrzyżowała mi plany. A co u ciebie? Znów wolisz siedzieć sam, niż wkraść się do świata żywych?

kocur0906: Właśnie wkradam się do świata żywych, bo piszę do ciebie. Brat starał się wyciągnąć mnie do klubu, ale nie mam ochoty na słuchanie głośnej muzyki i klejące się do mnie dziewczyny.

sacrifice_of_life: Jesteś aż tak przystojny, że nie możesz odpędzić się od wielbicielek? Zamykasz się w swojej skorupce, wiesz?

 kocur0906: Musiałabyś sama ocenić, czy twoim zdaniem jestem :) Właściwie to czemu jeszcze nie wymieniliśmy się zdjęciami? Przecież piszemy ze sobą już sporo czasu.. I w niczym się nie zamykam. Ja po prostu skupiam się na swoich problemach i pracy. 

sacrifice_of_life: Nie chcę wymieniać się zdjęciami, bo potem będziesz pisał ze mną tylko dlatego, bo mogę ci się spodobać, a jak tak się nie stanie to po prostu urwiesz kontakt. Mam nadzieję, że szanujesz moje zdanie i nie będziesz nalegał, bo wiesz, że nienawidzę nachalności. Od problemów idzie zwariować, więc chyba prościej byłoby pójść na imprezę, zalać się w trupa i na chwilę o nich zapomnieć, hm?

kocur0906: Jasne, że szanuje. Nie zamierzam nalegać :) Wiesz.. to nie jest takie proste, jak się wydaje. Trudno mi powrócić do normalnego funkcjonowania po tym, co się ostatnio działo. Patrząc na mojego brata, dochodzę do wniosku, że chyba nie kręci mnie już takie życie. No wiesz.. imprezy, seks z przypadkowymi dziewczynami i tak dalej.

sacrifice_of_life: Nie możesz ciągle żyć z myślą, że każda panna jest chora na to świństwo. Inaczej już nigdy nie znajdziesz sobie drugiej połówki i zostaniesz sam. Maciej, jesteś naprawdę spoko chłopakiem i umiesz rozbawić, pocieszyć i w ogóle nawet, jak idzie nam gadać na tym cholernym czacie. Powinieneś teraz iść i łowić najlepsze sztuki, a nie siedzieć w internetach i pisać ze mną! :D

kocur0906: Lubię z tobą pisać. Czuję, że ty mnie rozumiesz i nie opieprzasz mnie za wszytko, co zrobiłem. Nie wiem, czy ty też tak masz, ale jak widzę, że jesteś dostępna to morda sama mi się cieszy..

sacrifice_of_life: Nie podlizuj się, okey? Lepiej mów, jak minął dzień, bo mi to na przykład okropnie. Najpierw zrobiłam sobie zakupy i wracając rozpadła mi się torba, więc schyliłam się, by pozbierać, a tu samochód jechał i mnie ochlapał. Myślałam, że gnoja dogonię i zamorduję! A teraz przez to wszystko siedzę z katarem, mam gorączkę i jak dobrze pójdzie to złapie mnie jakaś porządna choroba :x

Cieszysz się do ekranu komputera i ponownie czytasz wiadomość, by jeszcze raz wywołać u siebie atak śmiechu. Następnie opisujesz swój dzisiejszy dzień i klikasz enter. Ah, zapomniałeś dopisać, że robisz najlepszy rosół pod słońcem i chętnie byś jej go teraz ugotował, więc wpisujesz to wszystko, dodajesz emotikonę i zakładasz ręce za głowę. 
Tak właśnie wygląda twoje życie, Maciuś. Klikasz w ten cholerny komputer, jakby był najwartościowszą rzeczą w całym twoim życiu i podniecasz się, jak piszesz z dziewczyną, której nawet wyglądu nie znasz. Skąd wiesz, że to na pewno dziewczyna? Internet w tych czasach jest przesączony od podszywaczy, zboczeńców i zdesperowanych osób, więc może lepiej zakończ tę znajomość i wróć do ludzi z normalnego świata, co ty na to? 
Znów zaczynasz cieszyć się po przeczytaniu wiadomości od dziewczyny. Umilacie sobie nawzajem wieczór, a ty się przez to przywiązujesz. Jeszcze chwila, a staniesz przed ołtarzem ze swoim komputerem, a na pulpicie ukaże się czat z sacrifice_of_life. 
Zupełnie pogrążasz się w rozmowie z nią, a przerwałeś ją niespełna dwa razy. Raz, bo musiałeś skorzystać z toalety, a dwa, bo sąsiadka choleryczka przyszła pożyczyć pół kubka soli. 
Twoje życie jest bardzo towarzyskie i rozrywkowe. Bardzo, Macieju.

Jakub 

Jest około drugiej nad ranem, a ty szlajasz się po blokowisku z nowo poznaną dziewczyną. Jest ubrana w kusą sukienkę i ma na ramionach twoją kurtkę, a w dłoni trzyma butelkę wina z dolnej półki. Patrzysz na nią, jak chwiejnym krokiem stąpa po każdej kwadratowej płycie i co chwila się śmieje. Ty też się śmiejesz. Ale nie z jej stanu, a z tego, że zaraz zobaczysz jej chwiejne ruchy w swoim łóżku. Zupełnie nie obchodzi cię Maciek, któremu może przeszkadzać, że z twojego pokoju dochodzą jęki i inne odgłosy. Jakoś nie liczysz się z jego zdaniem i opinią, bo w końcu zacząłeś żyć własnym życiem. Nie zważasz na nic i nikogo tylko na siebie samego. 
Kiedy stajecie przed drzwiami od twojego mieszkania, przeszukujesz każdą kieszeń w poszukiwaniu kluczy i otwierasz je z taką prędkością, jakbyś miał wyznaczony czas na zaliczenie jednej upitej panienki. Zamykasz drzwi nogą, bo twoje ręce są już na jej tali. Przyciskasz swoje usta do jej ust, a twoje kubki smakowe wyczuwają dym papierosowy i dużą ilość alkoholu. Schodzisz z pocałunkami na jej szyję, po czym zsuwasz z niej sukienkę. Bierzesz ją na ręce i ponownie całując jej usta, idziesz do swojego pokoju. Rzucasz dziewczynę na łóżko i oboje oddajecie się czystej przyjemności, jaką jest seks po pijaku z zupełnie obcą dla siebie osobą.

Budzisz się zupełnie taki, jak cię pan Bój stworzył. Odwracasz się i nie widzisz najmniejszego śladu po dziewczynie. Jedynie pogniecione prześcieradło i źle ułożona poduszka świadczą o tym, że nie byłeś tej nocy sam. Chociaż sam nie pamiętasz, kiedy sam spałeś w swoim łóżku. Bo to było już tak dawno temu. Wstajesz z łóżka, ubierasz szare dresy, podkoszulek i wychodzisz ze swojego pokoju. Z kuchni słychać, jak czajnik zaczyna gwizdać. Idziesz w tamtym kierunku i widzisz swojego brata, jak siedzi przy stole i czyta sportowy tygodnik. Zastanawia cię, jak można prowadzić takie nudne życie, jak on. Wprawdzie sam kiedyś taki byłeś, ale ile można. Teraz nie wyobrażasz sobie życia bez imprezowania i poznawania nowych dziewczyn. 
Gasisz gaz palący się pod czajnikiem i zalewasz dwie herbaty. Podajesz jedną Maćkowi i siadasz, uprzednio zabierając mu jedną kanapkę z talerza.
-Tej nocy również sobie nie odpuściłeś.-stwierdza i odkłada gazetę na bok. Upijasz łyk gorącej herbaty i spoglądasz na brata. Wygląda, jak siedem nieszczęść, ale to jego sprawa.-Czekam tylko na dzień, a raczej noc, którą prześpię spokojnie bez słuchania twojego stękania i wrzasków napalonej dziewczyny.-sięga po ostatnią kanapkę leżącą na talerzu i bierze dużego kęsa.
-Gdybyś nie chciał bawić się w sztywniaka i poszedł ze mną do klubu to też miałbyś takie stękania i jęki.-mówisz uśmiechając się do niego i wstajesz, by sprawdzić co dobrego macie jeszcze w lodówce. Dawno nie było waszej mamy, więc widzisz tylko ostatnie plasterki sera żółtego, połowę pomidora, kończące się masło i keczup.-Przydałoby się zrobić zakupy.-stwierdzasz.
-Przestań się szlajać po klubach tylko zrób zakupy.
-A może ty w końcu wyjdź do ludzi i kup coś do jedzenia, hm? 
-Chcę ci przypomnieć, że w ostatnich dniach dokarmiałeś biedne niewiasty, które wyszły z twojego łóżka, więc sorry, ale zakupy spadają na ciebie.-klepie cię po ramieniu i wychodzi z kuchni. Jego ostatnie zachowanie jest dziwne, lecz nie wiesz o co chodzi. Albo Maciek głupieje, albo ty już przestałeś ogarniać jego zmiany nastrojów.
Spoglądasz jeszcze raz do lodówki i kręcisz głową. Jesteś cholernie głodny, więc nie zwlekasz i po chwili trzymasz telefon przy uchu, bo zamaniła ci się pizza.

Maciej 

Wściekły na swojego brata wychodzisz z domu trzaskając drzwiami. Huk, który spowodowałeś roznosi się po całej klatce schodowej. Znów nie spałeś przez zabawy twojego brata, więc już wiesz, że kolejny trening będzie dla ciebie ciężki. Na samą myśl odechciewa ci się tam iść, ale wiesz, że musisz. Pragniesz odnaleźć formę z poprzedniego sezonu i zacząć odnosić sukcesy, bo to co masz teraz w ogóle cię nie zadowala.
Wychodzisz przed blok i zaciągasz się chłodnym powietrzem. Pada coś podobnego do śniegu z deszczem, więc zakładasz kaptur i ruszasz do miejsca, gdzie stoi twoje zaparkowane Subaru. Gdy już w nim siedzisz od razu włączasz radio i przygłaszasz je na maxa. Lubisz electro house, więc przy takiej właśnie muzyce udajesz się we wskazane miejsce ćwiczeń.

Przebrany w białą koszulkę i szare dresy wychodzisz z szatni. Na korytarzu roi się od młodych dziewczyn, które przyszły was poobserwować. Podobasz im się, ale nie zwracasz na to specjalnej uwagi. Po przygodach, które zafundowała twoja była teraz wolisz unikać kobiet. Zagłębiasz się w swoich przemyśleniach, lecz przerywa je Biegun, który jak zwykle cieszy się i gada Bóg wie co. Rozumiesz piąte przez dziesiąte, a jak trzeba to przytakujesz i się uśmiechasz. Siadacie na ławce, bo nie ma Kruczka, ani Maciusiaka i zapad pomiędzy wami cisza. Krzysiek jest osobą, z którą nie masz wielu tematów, więc nie czujesz takiej krępującej ciszy.
-Umarł ktoś, czy ustanowiliście narodową minutę ciszy?-pyta Hula, który przed chwilą opuścił szatnie i teraz zasiada przed wami na podłodze.-Biegun dobrze się czujesz?-przygląda się chłopakowi, który z wesołego nagle stał się smutnym osobnikiem.
-Bo ja tak patrzę na te wszystkie dziewczyny i dochodzę do wniosku, że ja to jednak dupa jestem..-wzdycha, a ty spoglądasz na niego i uśmiechasz się pod nosem. Zawsze uważałeś go za ostatnie zero, jeśli chodzi o kobiety, więc cieszy cię, że w końcu sam do tego doszedł.-Po co być skoczkiem, jak nawet nie mam brania? Czas rzucić to w cholerę i iść do zakonu.
-Skoczkiem się nie jest po to, by laski na ciebie leciały.-mówisz. To najdłuższa twoja wypowiedz odkąd się tu pojawiłeś.
-Ale jednak fajnie jest, gdy leci na ciebie milion dziewczyn, a ty możesz śmiało w nich przebierać.-uśmiecha się pod nosem.-Mądry jesteś, bo każda by dała się pokroić nawet za stanięcie w miejscu, gdzie ty stałeś.
-Trzeba się było Kotem urodzić, Krzysiu!-rzuca rozentuzjazmowany Hula i cieszy się, jak dziecko na widok zabawki. Przewracasz oczyma, po czym patrzysz w stronę pokoju trenerskiego, bo chcesz już zacząć ćwiczenia i nie siedzieć z przynudzającymi kolegami. Kiedyś uwielbiałeś spędzać z nimi czas, bo dawali ci dobrą dawkę humoru, a teraz irytuje cię samo patrzenie na nich i ich wymalowane po uszy szczęście.
-Kruczka nie ma?-do waszej grupki przyłącza się Kamil. Jedyny normalny osobnik, który cię nie denerwuje. Siada po twojej drugiej stronie i wita się z Hulą poprzez uścisk ręki.
-Było Ewkę z łóżka wypuścić wcześniej, to byś wiedział gdzie Kruczek.-odzywa się Krzysiek.
-Ale ja pytałem tylko, czy go nie ma.
-Krzysiu fantazjuje o kobietach, więc wybacz mu roztargnienie.-mówisz.
Zauważasz, że Kruczek wychodzi z pokoju i wchodzi na salę. Informujesz kolegów i pierwszy udajesz się do środka, by pracować nad swoją tragiczną formą.

Jakub 

Robienie zakupów spożywczych nie należy do twoich ulubionych zajęć. Co innego jest, gdy idziesz kupować ubrania. Tam zawsze się coś dzieje np. można poznać jakąś biedną dziewczynę, która nie potrafi zdecydować się na głupią koszulkę, więc wtedy chcąc nie chcąc trzeba jej doradzić. Spożywczak jest nudny. Same stare babki, które potrzebują naiwniaka do podania płynu z półki. Maszerujesz między półką z napojami, a słodyczami i wrzucasz do koszyka kilka batoników zbożowych. Nienawidzisz ich, ale twój brat je uwielbia. W ten sposób liczysz na odpuszczenie grzechów z jego strony. Jesteś dokładnie taki sam, jak Maciej kilka miesięcy temu. Natomiast on zachowuje się tak, jak dawniej robiłeś to ty. Szybka zamiana ról zaszła w waszym życiu i to niepostrzeżenie. Bierzesz opakowanie żelek i pewnym krokiem podążasz w stronę kasy. Jakaś dziewczyna wpycha się w miejsce przed tobą, lecz widząc jej wszystkie atuty i wdzięki postanawiasz, że nie będziesz się o to awanturował. Masz szczęście, że druga kasjerka zaczęła cię obsługiwać, bo czujesz się zaintrygowany dziewczyną z kolejki sklepowej. Dajesz jej wyliczoną sumę pieniędzy, po czym zabierasz siatkę i wychodzisz ze sklepu. Dziewczyna jeszcze pakuje do swojej torby opakowanie chusteczek higienicznych i tak samo zabiera się do wyjścia.
-Mama nie uczyła cię, że nie wpycha się ludziom w kolejkę?-pytasz opierając się o bagażnik swojego auta i spoglądasz na dziewczynę. Wasze spojrzenia spotykają się i czujesz, jak po plecach przechodzi cię dreszcz. Bo w jej oczach jest coś, co działa na ciebie, jak magnes, ale w połowie cię to niepokoi.
-Moja mama zmarła dwa dni po moich urodzinach.-puszcza ci oczko.
Dziewczyna schodzi z niewielkiego schodka i podąża do stojącego nieopodal Nissana, a ty masz ochotę dać sobie w łeb, bo zaliczasz wpadkę już na starcie. Nie myślisz za wiele i biegniesz za nią, a następnie odcinasz jej dostęp do drzwi kierowy. Jest zła na ciebie, a ty tylko się uśmiechasz.
-Zgubiłeś tu coś?-ironia jest jedynym, co daje się wyczuć z jej głosu.
-Być może miłość mojego życia.-posyłasz jej uśmiech.
Dziewczyna wpada w niepohamowany napad śmiechu. Stoisz zdezorientowany, bo zawsze takie teksty działały na kobiety, które padały twoją ofiarą.
-Mama nie uczyła cię, że dziewczyn nie podrywa się na teksty z gimnazjum?
-Mama uczyła mnie, że jak się widzi ładną kobietę to...
-Daruj sobie koleś.-przerywa ci wypowiedź i odpycha od swojego auta. Jest taka krucha, szczupła, a ma w sobie więcej siły niż twój brat, który zawzięcie trenuje i ciągle pije jakieś energetyki. Uśmiechasz się widząc, że denerwuje się przez twoją obecność. Wsiada do auta, a wtedy ty podchodzisz do niej i znów blokujesz jej zamknięcie drzwi.-Mam zadzwonić na policję, że jakiś zboczeniec nie daje mi spokojnie odjechać?-warczy.
-Odejdę, jeśli się ze mną umówisz.
Spostrzegasz, że dziewczyna wyciąga z kieszeni kurtki swój telefon i wystukuje trzy dobrze znane ci cyfry.
-Masz cztery sekundy na danie mi spokoju albo zadzwonię.-pokazuje ci ekran telefonu, a ty kiwasz głową z uśmiechem i odsuwasz się jakieś dwa kroki w tył.
-Złość piękności szkodzi, wiesz?-nachylasz się, by dostrzec jej wyraz twarzy, a spotykasz się z duszącymi oparami damskich perfum, a twoje oczy zaczynają cholernie piec.
Trzymasz dłonie na swoich oczach, a dziewczyna spokojnie odjeżdża i zapewne więcej jej nie zobaczysz. Ze złości kopiesz w krawężnik, bo właśnie dostałeś kosza. I nie denerwuje cię ból, który spowodowała pryskając ci w oczy perfumami, obchodzi cię to, że jest pierwszą dziewczyną, która cię spławiła. A ciebie się nie spławia, bo wtedy cierpi twoja męska duma.

Maciej 

Wracasz do domu dość późnym wieczorem. Na ramieniu masz przewieszoną torbę, a w dłoni trzymasz pudełko z pizzą. Spodziewasz się, że w lodówce nadal panuje pustka, a twój brat znów siedzi w jakimś klubie i podrywa, co i kogo popadnie. Zdejmujesz w przedpokoju, wyjmujesz z torby czteropak piwa i idziesz do salonu. Stawiasz pudełko na stolik, siadasz i zajmujesz się otworzeniem jednego piwa. Następnie włączasz telewizor i czekasz na powtórkę meczu Realu Madryt z FC Barceloną. 
-Siema brat.-słyszysz głos Kuby.
Patrzysz w jego stronę i zaskakuje cię to, że nie jest wystrojony, a w normalnych dresach i koszulce. Siada obok ciebie i wgapia się w telewizor, a ty na spokojnie sączysz swoje piwo.
-Święto?-pytasz.
-Nie, dlaczego?
-Siedzisz w domu.-odpowiadasz.-Codziennie szlajasz się po mieście, więc nie dziw się temu, że ja się dziwię na twój widok.
-Chciałem spędzić czas z bratem.-daje ci z łokcia w bok, a ty odsuwasz się  o jedno miejsce dalej.
-Chcesz to sobie weź.-spoglądasz na trzy stojące piwa i bierzesz jeden kawałek pizzy. 
-Jak było na treningu?-pyta po chwili. 
Zaciągasz się powietrzem, a następnie wypuszczasz je z płuc i bierzesz duży łyk piwa.
-Ujdzie.-mówisz.
Właśnie na tym kończy się wasza rozmowa. Nie potraficie znaleźć wspólnego tematu, bo w waszym życiu zadziało się coś dziwnego. Coś czego nawet nie potrafisz opisać własnymi słowami. Kiedyś na kilometr rzucało się w oczy to, że jesteście braćmi. Wspólne wypady na pokazy samochodów albo rajdy, godziny spędzone na gadaniu o skokach, dziewczynach i życiu, a teraz krótka rozmowa na nieokreślony temat i na tym się kończy. W czasie trwania meczu komentowaliście pod nosem, ale nie na tyle głośno i ochoczo, by zacząć rozmowę na ten temat. Masz uczucie, że siedzisz z zupełnie obcą osobą, a nie rodzonym bratem. A to uczucie jest nieznane i to cię boli. Bo ostatnio masz wiele takich uczuć i nie wiesz, co oznaczają.


Od autorki:
Rozdział pierwszy na całe szczęście za mną. Nie wiem, czy tylko ja tam mam, czy niektórzy z was też, ale czasami mam trudność z zaczęciem pierwszego rozdziału :D
Czytasz=komentujesz, a komentujesz=motywujesz.
Więc proszę o szczere opinie.
O pochwały i o wielki opieprz, bo na pewno ten rozdział jest go godny! :D
Buziaki ;*

środa, 11 lutego 2015

Prolog

W życiu bywa tak, że nie wiesz co czujesz.
Nie rozumiesz swoich słabości, których kiedyś nie było.
Nie czujesz normalnych uczuć, które posiada każdy z nas, ale za to czujesz inne.
Takie dziwne.
Zakochujesz się, więc czujesz miłość.
Jesteś szczęśliwa, więc rozpiera cię to coś zwane tym całym szczęściem.
Jesteś zła, więc czujesz wściekłość, złość.
Lecz, gdy na drodze Bóg stawia ci anioła i diabła-gubisz się.
Uczucia szaleją.
Nie wiesz, co robić, więc wybierasz najprostszą opcję; brniesz w bagno, bo chcesz zobaczyć, jak się skończy.
Więc za nim cokolwiek zrobisz, najpierw przemyśl, czy robisz dobrze.
Bo zranić jedną osobę, a uszczęśliwić drugą jest bardzo łatwo.
Aż za bardzo.

*****
Cześć Wam wszystkim :)
Reaktywacja sił i powrót do moich kochanych Polaków. Stwierdziłam, że po Wellingerze, Hayboecku, Schlierenzauerze i innych, teraz muszę napisać coś "polskiego".
Bracia Kot wychodzą na polowanie, a co!
Uprzedzam, że to opowiadanie będzie nieco inne niż wszystkie, w których byli bohaterami głównymi. 
Postaram się was nie zawieść, a wy nie zawódźcie mnie i udzielajcie się na blogu. Wasza obecność jest niesamowicie potrzebna. 
Zapraszam ♥