czwartek, 12 lutego 2015

Chapter 1.

Maciej 

Opierasz się o framugę drzwi w pokoju twojego starszego brata i uważnie obserwujesz, jak stroi się przed wyjściem na imprezę. Ciągle nie dowierzasz, że ten cichy i spokojny facet, tak szybko się zmienił i stał się duszą towarzystwa. Kiedyś ciężko było go wyciągnąć na jedno piwo, a dziś zatacza się po najlepszych klubach w Zakopanem i wyrywa dziewczyny. Dzisiejszego wieczoru znów będziesz sam. Zdany tylko na siebie i na swój stary, ale jakże przydatny komputer. Zamiast dać się namówić bratu na pełną wrażeń noc, wolisz siedzieć sam. Nie masz specjalnej ochoty na imprezowanie, nowe znajomości i zarywanie nocy, bo chcesz skupić się na treningach. Przez swoją ostatnią wielką miłość zaniedbałeś się i teraz wychodzą twoje ociągania się i nieprzestrzegania diet. Twoja forma nie należała do najwyższych, więc nie dziw się, że trener nie zabiera cię na zawody tylko każe wylewać z siebie ostatnie poty. Męczysz się, ale wiesz, że musisz. Musisz, bo nie chcesz stanąć w takiej sytuacji, jak twój brat. Ciągle sprzecza się z rodzicami o to, że chce skakać, a oni wmawiają mu, że to czas dać sobie spokój. Osiąga jakieś tam sukcesy, lecz ty chcesz być lepszy. Najlepszy. Walka i dążenie do upragnionego celu, to chyba jedyna dobra cecha jaką nauczyła cię Amelia. Nie należała do świętoszek, ale właśnie za to ją kochałeś. Za to cierpiałeś jeszcze bardziej, bo nie zapominaj o tym, że przez trzy miesiące zupełnie odciąłeś się od życia, ludzi, najbliższych przyjaciół i rodziny. Żyłeś, jak zombie, a twoje spacery odbywały się z pokoju do toalety, z toalety do kuchni i tak w kółko. Bałeś się wyjść na ulicę, bo wydawało ci się, że każdy o tym wie. Ale jak mieli wiedzieć skoro ty dusiłeś to w sobie zamiast z kimś normalnie pogadać?
Zastanawiałeś się, jak wygląda życie, gdy jest się zakażony wirusem HIV. Cholernie się bałeś, a gdy przyszedł list z odpowiedzią, czy jesteś zarażony, czy nie to czekałeś tydzień z otwarciem jednej głupiej koperty.
Przewracasz oczyma, gdy Kuba rzuca się na łóżko i przykłada telefon do ucha, a potem szczerzy się, jakby wygrał milion w jakiejś loterii.  Udajesz się do swojej, pomalowanej na szaro-czerwony kolor, pustelni. Właśnie tak mówisz na swój pokój, bo w nim jesteś tylko ty i żyjesz tylko swoimi problemami. Czasem żyjesz jeszcze problemami pewnej dziewczyny, ale i ona ostatnio miewa mniej czasu na pisanie z tobą. 
Siadasz na krześle obrotowym i dużym palcem u nogi odpalasz komputer. Po kilku sekundach twoim oczom ukazuje się ekran, na którym należy wpisać swoje hasło i to właśnie robisz. Na tapecie widnieje sportowe auto, o którym marzysz i jakaś cycata panienka, o której zapewne też marzysz. Włączasz przeglądarkę, wpisujesz dobrze znaną ci nazwę portalu i w mgnieniu oka się na nim logujesz. Patrzysz na odpowiednią pozycję i widzisz, że świeci się zielona kropka. Nie zastanawiasz się i piszesz. Zwykłe hej, co tam zawsze wystarczy, by zacząć z nią jakąkolwiek rozmowę. Widzisz informację, że jest w trakcie pisania i czekasz z zapartym tchem. Tak właśnie reagujesz na każdą rozmowę z nią. Czekasz i czekasz, a gdy nie odpisuje dłużej niż dwie minuty to pytasz, czy wszystko dobrze.

sacrifice_of_life: Witaj! Szczerze powiedziawszy to miałam nadzieję, że napiszesz i umilisz mi wieczór :) Miałam iść na imprezę urodzinową u koleżanki, ale choroba pokrzyżowała mi plany. A co u ciebie? Znów wolisz siedzieć sam, niż wkraść się do świata żywych?

kocur0906: Właśnie wkradam się do świata żywych, bo piszę do ciebie. Brat starał się wyciągnąć mnie do klubu, ale nie mam ochoty na słuchanie głośnej muzyki i klejące się do mnie dziewczyny.

sacrifice_of_life: Jesteś aż tak przystojny, że nie możesz odpędzić się od wielbicielek? Zamykasz się w swojej skorupce, wiesz?

 kocur0906: Musiałabyś sama ocenić, czy twoim zdaniem jestem :) Właściwie to czemu jeszcze nie wymieniliśmy się zdjęciami? Przecież piszemy ze sobą już sporo czasu.. I w niczym się nie zamykam. Ja po prostu skupiam się na swoich problemach i pracy. 

sacrifice_of_life: Nie chcę wymieniać się zdjęciami, bo potem będziesz pisał ze mną tylko dlatego, bo mogę ci się spodobać, a jak tak się nie stanie to po prostu urwiesz kontakt. Mam nadzieję, że szanujesz moje zdanie i nie będziesz nalegał, bo wiesz, że nienawidzę nachalności. Od problemów idzie zwariować, więc chyba prościej byłoby pójść na imprezę, zalać się w trupa i na chwilę o nich zapomnieć, hm?

kocur0906: Jasne, że szanuje. Nie zamierzam nalegać :) Wiesz.. to nie jest takie proste, jak się wydaje. Trudno mi powrócić do normalnego funkcjonowania po tym, co się ostatnio działo. Patrząc na mojego brata, dochodzę do wniosku, że chyba nie kręci mnie już takie życie. No wiesz.. imprezy, seks z przypadkowymi dziewczynami i tak dalej.

sacrifice_of_life: Nie możesz ciągle żyć z myślą, że każda panna jest chora na to świństwo. Inaczej już nigdy nie znajdziesz sobie drugiej połówki i zostaniesz sam. Maciej, jesteś naprawdę spoko chłopakiem i umiesz rozbawić, pocieszyć i w ogóle nawet, jak idzie nam gadać na tym cholernym czacie. Powinieneś teraz iść i łowić najlepsze sztuki, a nie siedzieć w internetach i pisać ze mną! :D

kocur0906: Lubię z tobą pisać. Czuję, że ty mnie rozumiesz i nie opieprzasz mnie za wszytko, co zrobiłem. Nie wiem, czy ty też tak masz, ale jak widzę, że jesteś dostępna to morda sama mi się cieszy..

sacrifice_of_life: Nie podlizuj się, okey? Lepiej mów, jak minął dzień, bo mi to na przykład okropnie. Najpierw zrobiłam sobie zakupy i wracając rozpadła mi się torba, więc schyliłam się, by pozbierać, a tu samochód jechał i mnie ochlapał. Myślałam, że gnoja dogonię i zamorduję! A teraz przez to wszystko siedzę z katarem, mam gorączkę i jak dobrze pójdzie to złapie mnie jakaś porządna choroba :x

Cieszysz się do ekranu komputera i ponownie czytasz wiadomość, by jeszcze raz wywołać u siebie atak śmiechu. Następnie opisujesz swój dzisiejszy dzień i klikasz enter. Ah, zapomniałeś dopisać, że robisz najlepszy rosół pod słońcem i chętnie byś jej go teraz ugotował, więc wpisujesz to wszystko, dodajesz emotikonę i zakładasz ręce za głowę. 
Tak właśnie wygląda twoje życie, Maciuś. Klikasz w ten cholerny komputer, jakby był najwartościowszą rzeczą w całym twoim życiu i podniecasz się, jak piszesz z dziewczyną, której nawet wyglądu nie znasz. Skąd wiesz, że to na pewno dziewczyna? Internet w tych czasach jest przesączony od podszywaczy, zboczeńców i zdesperowanych osób, więc może lepiej zakończ tę znajomość i wróć do ludzi z normalnego świata, co ty na to? 
Znów zaczynasz cieszyć się po przeczytaniu wiadomości od dziewczyny. Umilacie sobie nawzajem wieczór, a ty się przez to przywiązujesz. Jeszcze chwila, a staniesz przed ołtarzem ze swoim komputerem, a na pulpicie ukaże się czat z sacrifice_of_life. 
Zupełnie pogrążasz się w rozmowie z nią, a przerwałeś ją niespełna dwa razy. Raz, bo musiałeś skorzystać z toalety, a dwa, bo sąsiadka choleryczka przyszła pożyczyć pół kubka soli. 
Twoje życie jest bardzo towarzyskie i rozrywkowe. Bardzo, Macieju.

Jakub 

Jest około drugiej nad ranem, a ty szlajasz się po blokowisku z nowo poznaną dziewczyną. Jest ubrana w kusą sukienkę i ma na ramionach twoją kurtkę, a w dłoni trzyma butelkę wina z dolnej półki. Patrzysz na nią, jak chwiejnym krokiem stąpa po każdej kwadratowej płycie i co chwila się śmieje. Ty też się śmiejesz. Ale nie z jej stanu, a z tego, że zaraz zobaczysz jej chwiejne ruchy w swoim łóżku. Zupełnie nie obchodzi cię Maciek, któremu może przeszkadzać, że z twojego pokoju dochodzą jęki i inne odgłosy. Jakoś nie liczysz się z jego zdaniem i opinią, bo w końcu zacząłeś żyć własnym życiem. Nie zważasz na nic i nikogo tylko na siebie samego. 
Kiedy stajecie przed drzwiami od twojego mieszkania, przeszukujesz każdą kieszeń w poszukiwaniu kluczy i otwierasz je z taką prędkością, jakbyś miał wyznaczony czas na zaliczenie jednej upitej panienki. Zamykasz drzwi nogą, bo twoje ręce są już na jej tali. Przyciskasz swoje usta do jej ust, a twoje kubki smakowe wyczuwają dym papierosowy i dużą ilość alkoholu. Schodzisz z pocałunkami na jej szyję, po czym zsuwasz z niej sukienkę. Bierzesz ją na ręce i ponownie całując jej usta, idziesz do swojego pokoju. Rzucasz dziewczynę na łóżko i oboje oddajecie się czystej przyjemności, jaką jest seks po pijaku z zupełnie obcą dla siebie osobą.

Budzisz się zupełnie taki, jak cię pan Bój stworzył. Odwracasz się i nie widzisz najmniejszego śladu po dziewczynie. Jedynie pogniecione prześcieradło i źle ułożona poduszka świadczą o tym, że nie byłeś tej nocy sam. Chociaż sam nie pamiętasz, kiedy sam spałeś w swoim łóżku. Bo to było już tak dawno temu. Wstajesz z łóżka, ubierasz szare dresy, podkoszulek i wychodzisz ze swojego pokoju. Z kuchni słychać, jak czajnik zaczyna gwizdać. Idziesz w tamtym kierunku i widzisz swojego brata, jak siedzi przy stole i czyta sportowy tygodnik. Zastanawia cię, jak można prowadzić takie nudne życie, jak on. Wprawdzie sam kiedyś taki byłeś, ale ile można. Teraz nie wyobrażasz sobie życia bez imprezowania i poznawania nowych dziewczyn. 
Gasisz gaz palący się pod czajnikiem i zalewasz dwie herbaty. Podajesz jedną Maćkowi i siadasz, uprzednio zabierając mu jedną kanapkę z talerza.
-Tej nocy również sobie nie odpuściłeś.-stwierdza i odkłada gazetę na bok. Upijasz łyk gorącej herbaty i spoglądasz na brata. Wygląda, jak siedem nieszczęść, ale to jego sprawa.-Czekam tylko na dzień, a raczej noc, którą prześpię spokojnie bez słuchania twojego stękania i wrzasków napalonej dziewczyny.-sięga po ostatnią kanapkę leżącą na talerzu i bierze dużego kęsa.
-Gdybyś nie chciał bawić się w sztywniaka i poszedł ze mną do klubu to też miałbyś takie stękania i jęki.-mówisz uśmiechając się do niego i wstajesz, by sprawdzić co dobrego macie jeszcze w lodówce. Dawno nie było waszej mamy, więc widzisz tylko ostatnie plasterki sera żółtego, połowę pomidora, kończące się masło i keczup.-Przydałoby się zrobić zakupy.-stwierdzasz.
-Przestań się szlajać po klubach tylko zrób zakupy.
-A może ty w końcu wyjdź do ludzi i kup coś do jedzenia, hm? 
-Chcę ci przypomnieć, że w ostatnich dniach dokarmiałeś biedne niewiasty, które wyszły z twojego łóżka, więc sorry, ale zakupy spadają na ciebie.-klepie cię po ramieniu i wychodzi z kuchni. Jego ostatnie zachowanie jest dziwne, lecz nie wiesz o co chodzi. Albo Maciek głupieje, albo ty już przestałeś ogarniać jego zmiany nastrojów.
Spoglądasz jeszcze raz do lodówki i kręcisz głową. Jesteś cholernie głodny, więc nie zwlekasz i po chwili trzymasz telefon przy uchu, bo zamaniła ci się pizza.

Maciej 

Wściekły na swojego brata wychodzisz z domu trzaskając drzwiami. Huk, który spowodowałeś roznosi się po całej klatce schodowej. Znów nie spałeś przez zabawy twojego brata, więc już wiesz, że kolejny trening będzie dla ciebie ciężki. Na samą myśl odechciewa ci się tam iść, ale wiesz, że musisz. Pragniesz odnaleźć formę z poprzedniego sezonu i zacząć odnosić sukcesy, bo to co masz teraz w ogóle cię nie zadowala.
Wychodzisz przed blok i zaciągasz się chłodnym powietrzem. Pada coś podobnego do śniegu z deszczem, więc zakładasz kaptur i ruszasz do miejsca, gdzie stoi twoje zaparkowane Subaru. Gdy już w nim siedzisz od razu włączasz radio i przygłaszasz je na maxa. Lubisz electro house, więc przy takiej właśnie muzyce udajesz się we wskazane miejsce ćwiczeń.

Przebrany w białą koszulkę i szare dresy wychodzisz z szatni. Na korytarzu roi się od młodych dziewczyn, które przyszły was poobserwować. Podobasz im się, ale nie zwracasz na to specjalnej uwagi. Po przygodach, które zafundowała twoja była teraz wolisz unikać kobiet. Zagłębiasz się w swoich przemyśleniach, lecz przerywa je Biegun, który jak zwykle cieszy się i gada Bóg wie co. Rozumiesz piąte przez dziesiąte, a jak trzeba to przytakujesz i się uśmiechasz. Siadacie na ławce, bo nie ma Kruczka, ani Maciusiaka i zapad pomiędzy wami cisza. Krzysiek jest osobą, z którą nie masz wielu tematów, więc nie czujesz takiej krępującej ciszy.
-Umarł ktoś, czy ustanowiliście narodową minutę ciszy?-pyta Hula, który przed chwilą opuścił szatnie i teraz zasiada przed wami na podłodze.-Biegun dobrze się czujesz?-przygląda się chłopakowi, który z wesołego nagle stał się smutnym osobnikiem.
-Bo ja tak patrzę na te wszystkie dziewczyny i dochodzę do wniosku, że ja to jednak dupa jestem..-wzdycha, a ty spoglądasz na niego i uśmiechasz się pod nosem. Zawsze uważałeś go za ostatnie zero, jeśli chodzi o kobiety, więc cieszy cię, że w końcu sam do tego doszedł.-Po co być skoczkiem, jak nawet nie mam brania? Czas rzucić to w cholerę i iść do zakonu.
-Skoczkiem się nie jest po to, by laski na ciebie leciały.-mówisz. To najdłuższa twoja wypowiedz odkąd się tu pojawiłeś.
-Ale jednak fajnie jest, gdy leci na ciebie milion dziewczyn, a ty możesz śmiało w nich przebierać.-uśmiecha się pod nosem.-Mądry jesteś, bo każda by dała się pokroić nawet za stanięcie w miejscu, gdzie ty stałeś.
-Trzeba się było Kotem urodzić, Krzysiu!-rzuca rozentuzjazmowany Hula i cieszy się, jak dziecko na widok zabawki. Przewracasz oczyma, po czym patrzysz w stronę pokoju trenerskiego, bo chcesz już zacząć ćwiczenia i nie siedzieć z przynudzającymi kolegami. Kiedyś uwielbiałeś spędzać z nimi czas, bo dawali ci dobrą dawkę humoru, a teraz irytuje cię samo patrzenie na nich i ich wymalowane po uszy szczęście.
-Kruczka nie ma?-do waszej grupki przyłącza się Kamil. Jedyny normalny osobnik, który cię nie denerwuje. Siada po twojej drugiej stronie i wita się z Hulą poprzez uścisk ręki.
-Było Ewkę z łóżka wypuścić wcześniej, to byś wiedział gdzie Kruczek.-odzywa się Krzysiek.
-Ale ja pytałem tylko, czy go nie ma.
-Krzysiu fantazjuje o kobietach, więc wybacz mu roztargnienie.-mówisz.
Zauważasz, że Kruczek wychodzi z pokoju i wchodzi na salę. Informujesz kolegów i pierwszy udajesz się do środka, by pracować nad swoją tragiczną formą.

Jakub 

Robienie zakupów spożywczych nie należy do twoich ulubionych zajęć. Co innego jest, gdy idziesz kupować ubrania. Tam zawsze się coś dzieje np. można poznać jakąś biedną dziewczynę, która nie potrafi zdecydować się na głupią koszulkę, więc wtedy chcąc nie chcąc trzeba jej doradzić. Spożywczak jest nudny. Same stare babki, które potrzebują naiwniaka do podania płynu z półki. Maszerujesz między półką z napojami, a słodyczami i wrzucasz do koszyka kilka batoników zbożowych. Nienawidzisz ich, ale twój brat je uwielbia. W ten sposób liczysz na odpuszczenie grzechów z jego strony. Jesteś dokładnie taki sam, jak Maciej kilka miesięcy temu. Natomiast on zachowuje się tak, jak dawniej robiłeś to ty. Szybka zamiana ról zaszła w waszym życiu i to niepostrzeżenie. Bierzesz opakowanie żelek i pewnym krokiem podążasz w stronę kasy. Jakaś dziewczyna wpycha się w miejsce przed tobą, lecz widząc jej wszystkie atuty i wdzięki postanawiasz, że nie będziesz się o to awanturował. Masz szczęście, że druga kasjerka zaczęła cię obsługiwać, bo czujesz się zaintrygowany dziewczyną z kolejki sklepowej. Dajesz jej wyliczoną sumę pieniędzy, po czym zabierasz siatkę i wychodzisz ze sklepu. Dziewczyna jeszcze pakuje do swojej torby opakowanie chusteczek higienicznych i tak samo zabiera się do wyjścia.
-Mama nie uczyła cię, że nie wpycha się ludziom w kolejkę?-pytasz opierając się o bagażnik swojego auta i spoglądasz na dziewczynę. Wasze spojrzenia spotykają się i czujesz, jak po plecach przechodzi cię dreszcz. Bo w jej oczach jest coś, co działa na ciebie, jak magnes, ale w połowie cię to niepokoi.
-Moja mama zmarła dwa dni po moich urodzinach.-puszcza ci oczko.
Dziewczyna schodzi z niewielkiego schodka i podąża do stojącego nieopodal Nissana, a ty masz ochotę dać sobie w łeb, bo zaliczasz wpadkę już na starcie. Nie myślisz za wiele i biegniesz za nią, a następnie odcinasz jej dostęp do drzwi kierowy. Jest zła na ciebie, a ty tylko się uśmiechasz.
-Zgubiłeś tu coś?-ironia jest jedynym, co daje się wyczuć z jej głosu.
-Być może miłość mojego życia.-posyłasz jej uśmiech.
Dziewczyna wpada w niepohamowany napad śmiechu. Stoisz zdezorientowany, bo zawsze takie teksty działały na kobiety, które padały twoją ofiarą.
-Mama nie uczyła cię, że dziewczyn nie podrywa się na teksty z gimnazjum?
-Mama uczyła mnie, że jak się widzi ładną kobietę to...
-Daruj sobie koleś.-przerywa ci wypowiedź i odpycha od swojego auta. Jest taka krucha, szczupła, a ma w sobie więcej siły niż twój brat, który zawzięcie trenuje i ciągle pije jakieś energetyki. Uśmiechasz się widząc, że denerwuje się przez twoją obecność. Wsiada do auta, a wtedy ty podchodzisz do niej i znów blokujesz jej zamknięcie drzwi.-Mam zadzwonić na policję, że jakiś zboczeniec nie daje mi spokojnie odjechać?-warczy.
-Odejdę, jeśli się ze mną umówisz.
Spostrzegasz, że dziewczyna wyciąga z kieszeni kurtki swój telefon i wystukuje trzy dobrze znane ci cyfry.
-Masz cztery sekundy na danie mi spokoju albo zadzwonię.-pokazuje ci ekran telefonu, a ty kiwasz głową z uśmiechem i odsuwasz się jakieś dwa kroki w tył.
-Złość piękności szkodzi, wiesz?-nachylasz się, by dostrzec jej wyraz twarzy, a spotykasz się z duszącymi oparami damskich perfum, a twoje oczy zaczynają cholernie piec.
Trzymasz dłonie na swoich oczach, a dziewczyna spokojnie odjeżdża i zapewne więcej jej nie zobaczysz. Ze złości kopiesz w krawężnik, bo właśnie dostałeś kosza. I nie denerwuje cię ból, który spowodowała pryskając ci w oczy perfumami, obchodzi cię to, że jest pierwszą dziewczyną, która cię spławiła. A ciebie się nie spławia, bo wtedy cierpi twoja męska duma.

Maciej 

Wracasz do domu dość późnym wieczorem. Na ramieniu masz przewieszoną torbę, a w dłoni trzymasz pudełko z pizzą. Spodziewasz się, że w lodówce nadal panuje pustka, a twój brat znów siedzi w jakimś klubie i podrywa, co i kogo popadnie. Zdejmujesz w przedpokoju, wyjmujesz z torby czteropak piwa i idziesz do salonu. Stawiasz pudełko na stolik, siadasz i zajmujesz się otworzeniem jednego piwa. Następnie włączasz telewizor i czekasz na powtórkę meczu Realu Madryt z FC Barceloną. 
-Siema brat.-słyszysz głos Kuby.
Patrzysz w jego stronę i zaskakuje cię to, że nie jest wystrojony, a w normalnych dresach i koszulce. Siada obok ciebie i wgapia się w telewizor, a ty na spokojnie sączysz swoje piwo.
-Święto?-pytasz.
-Nie, dlaczego?
-Siedzisz w domu.-odpowiadasz.-Codziennie szlajasz się po mieście, więc nie dziw się temu, że ja się dziwię na twój widok.
-Chciałem spędzić czas z bratem.-daje ci z łokcia w bok, a ty odsuwasz się  o jedno miejsce dalej.
-Chcesz to sobie weź.-spoglądasz na trzy stojące piwa i bierzesz jeden kawałek pizzy. 
-Jak było na treningu?-pyta po chwili. 
Zaciągasz się powietrzem, a następnie wypuszczasz je z płuc i bierzesz duży łyk piwa.
-Ujdzie.-mówisz.
Właśnie na tym kończy się wasza rozmowa. Nie potraficie znaleźć wspólnego tematu, bo w waszym życiu zadziało się coś dziwnego. Coś czego nawet nie potrafisz opisać własnymi słowami. Kiedyś na kilometr rzucało się w oczy to, że jesteście braćmi. Wspólne wypady na pokazy samochodów albo rajdy, godziny spędzone na gadaniu o skokach, dziewczynach i życiu, a teraz krótka rozmowa na nieokreślony temat i na tym się kończy. W czasie trwania meczu komentowaliście pod nosem, ale nie na tyle głośno i ochoczo, by zacząć rozmowę na ten temat. Masz uczucie, że siedzisz z zupełnie obcą osobą, a nie rodzonym bratem. A to uczucie jest nieznane i to cię boli. Bo ostatnio masz wiele takich uczuć i nie wiesz, co oznaczają.


Od autorki:
Rozdział pierwszy na całe szczęście za mną. Nie wiem, czy tylko ja tam mam, czy niektórzy z was też, ale czasami mam trudność z zaczęciem pierwszego rozdziału :D
Czytasz=komentujesz, a komentujesz=motywujesz.
Więc proszę o szczere opinie.
O pochwały i o wielki opieprz, bo na pewno ten rozdział jest go godny! :D
Buziaki ;*

8 komentarzy:

  1. Opieprz? Dziewczyno jaki opieprz rozdział jest cudowny ;D bardzo ale to bardzo czekam na kolejny bo niesamowicie wciągnęła mnie już ta historia i jestem ciekawa tego co się wydarzy dalej. ;D
    Kuba i dziewczyna spod sklepu- rewelacja ;D i biedny mój Maciuś ;( oby się znów otworzył na świat.
    Weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. nie lubię komentować pierwszych rozdziałów, bo nigdy nie wiem, co napisać :/

    historia zapowiada się bardzo ciekawie.

    postać Maćka intryguje mnie najbardziej, bo on jest jakiś inny...

    rozdział świetny, czekam na kolejny.

    pozdrawiam, buźka :*

    dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się ciekawie :-)
    Maciej wydaje się taki niedostępny dla innych. Jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy :-)
    Czekam na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba. Maciek po prostu widać, że się załamuje. .. bo sobie nie radzi ale nie chce o tym mówić. Kuba? Hmm. Nigdy bym nie pomyślała , że On może taki być :-D
    No ale cóż bardzo mi się tu podoba i zostaję.
    Czekam na kolejny , Marta <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Urzeka mnie twój sposób pisania. Jest taki.. inny od wszystkich. I niezwykły. Tak samo jak Maciek i Kuba w tym opowiadaniu. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i tego jak potoczy się sprawa z tajemniczą dziewczyną z którą czatuje Maciek :D
    Dużo weny i powodzenia! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zwykle w opowiadaniach o Maćku i Kubie to właśnie Maciek jest tym podrywaczem i wgl, a tu jest na odwrót i to mi się podoba! :D
    Pozdrawiam./M

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadanie o Kotach! Zapowiada się naprawdę świetnie. Maciek jest tak bardzo zamknięty, inny niż swój brat. Powiem ci, że mnie zaciekawiłaś
    Powiedz, jak mam Cię opieprzyć, skoro ten rozdział jest świetny?!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyno uwielbiam czytać twoje opowiadania ! Są cudowne <3 piszesz w tak piekny sposób .
    Ach te Koty ;) zapowiada się ciekawie :D
    Podrawiam i buziaki ;* Weny życzę ! ;)

    OdpowiedzUsuń