W pokoju rozlega się głos niemieckiego komentatora, który relacjonuje konkurs skoków. Jesteś zły, bo trener nie wybrał ciebie do dzisiejszego konkursu, ale z drugiej strony cieszysz się, bo zregenerujesz się na niedzielne skoki. Leżysz na łóżku z laptopem obok i co jakiś czas zerkasz na ekran telewizora. Nie rozumiesz nic, a nic, ale lepsze oglądanie z pokoju, niż spod skoczni. Nie jesteś amantem stania pod skocznią i patrzenia na swoich kolegów. Co innego jest wtedy, gdy bierzesz udział w konkursie i musisz być pod skocznią, a co innego, gdy nie zostałeś wybrany.
Z nudów wchodzisz na dobrze znaną ci stronkę. Znów wpisujesz hasło w odpowiednią tabelkę i po chwili jesteś na stronie głównej portalu. Zielona kropka świeci się przy
sacrifice_of_life, a ty czujesz ucisk w żołądku. Wasza ostatnia rozmowa nie należała do najmilszych, ale cieszysz się, że przynajmniej napisałeś to, co myślisz. Koperta na pasku powiadomień świeci się na czerwono. Od razu domyślasz się, że to wiadomość od niej, bo ostatnio wylogowałeś się z portalu, gdy ta zaczęła pisać.
sacrifice_of_life: Wiesz, Maćku.. Myślałam, że jesteś inny niż wszyscy faceci dookoła. Że nie interesuje cię tylko mój wygląd, imię, czy sama data urodzenia. Nie chcę mówić o sobie. Nie chcę, by ktoś znał mnie taką, jaka jestem poza tym portalem. Nie chcę, byś tyle o mnie wiedział..
Czytasz wiadomość po raz drugi i kładziesz dłonie na klawiaturę. Ogarnia cię złość i zniechęcenie do dziewczyny, która powoli zaczyna cię już denerwować.
kocur0906: Nie ważne jest to, czy różnię się od innych facetów, czy nie. Miło jest wiedzieć z kim się pisze.
Klikasz enter i widzisz powiadomienie, że wiadomość została wysłana. Nie miałeś siły na napisanie czegoś sensowniejszego. Nie chciało ci się.
sacrifice_of_life: Zachowujesz się, jak typowy frajer, który leci na wygląd, Macieju.
kocur0906: Dziękuję za kilka słów prawdy :) Ja ci nie ubliżałem, a chciałem tylko czegoś się o tobie dowiedzieć. Jeśli mam nadal z tobą pisać i żyć w niewiedzy to przepraszam bardzo, ale nie sądzę, że jest sens to kontynuować. Dziękuję za każdą rozmowę i ten czas, który sobie poświęciliśmy. Żegnam.
Napisałeś to. Zadziwiłeś sam siebie, ale czułeś, że to był najodpowiedniejszy moment, by to skończyć. Kiedyś myślałeś o tym, co będzie, gdy wasze internetowe drogi się rozejdą. Bałeś się tego momentu, bo dobrze ci się pisało, ale teraz.. Teraz to już nie ma sensu. Pisanie z osobą, która ciągle ukrywa informacje o sobie, nie jest fajne i zadowalające.
Nie wylogowujesz się z konta, bo ciekaw jesteś, czy dostaniesz jakąś odpowiedź, ale otwierasz drugą kartę i wpisujesz nazwę swojej ulubionej piosenki. Po chwili w całym pokoju rozlegają się dobrze znane ci rytmy, a następnie dobiega cię dźwięk, że również dostajesz wiadomość.
sacrifice_of_life: Maciej, poczekaj...
Mam na imię Anastazja, 21 lat, pełna data urodzenia to 16.07.1994.. Tyle wystarczy, jak na sam początek? :)
Czytasz uważnie odpowiedź i uśmiechasz się pod nosem. To nie jest gest, który ma oznaczać, że cieszysz się z przełamania lodów przez dziewczynę. To jest taki gest, w którym uświadamiasz sobie, że przyjąłeś taktykę manipulacji i gdyby nie to, to dziewczyna nigdy nie wyjawiłaby swoich danych. Jednakże w twojej głowie rodzi się myśl, że mogła to zmyślić. Nie masz siły i ochoty na dłuższe pogawędki z tą osobą i zamykasz laptopa. Odkładasz go na podłogę, podkładasz ręce pod głowę i zaczynasz obserwować relację skoków. Na belce właśnie siedzi Kraft, a to oznacza, że przegapiłeś połowę przez głupie siedzenie w internecie. Krzywisz się, gdy realizator robi zbliżenie na jego twarz. Nie oceniasz go po wyglądzie, lecz po tym, że nie pawasz sympatią do jego osoby. Być może to miły facet i da się z nim pogadać, ale ty jakoś nigdy nie potrafiłeś znaleźć z nim wspólnego języka. Prawie taka sama sytuacja, jak z twoim bratem, ale z Kraftem nie łączą cię więzy krwi.
Nawet nie zauważasz kiedy zasypiasz. Telewizor nadal gra, a ty spokojnie odlatujesz w krainę głębokich snów.
Jakub
-Uśmiech!-krzyczy brunetka i szczerzy się do was wszystkich zgromadzonych. Cała wasza czwórka szeroko się uśmiecha i unosicie kciuki. Co to byłaby za impreza, gdyby nie było z niej żadnych zdjęć? Szybko wypuszczasz z objęć jakąś tam blondynkę i podchodzisz do dziewczyny, która robiła wam zdjęcie. Uśmiechasz się do niej, bo od samego początku wpadła ci w oko, a następnie bierzesz od niej aparat i zaczynasz przeglądać sesję, którą wam urządziła. Kątem oka dostrzegasz, jak blondynka mierzy wzrokiem brunetkę i spogląda na ciebie z wyrzutem. Nawet nie znasz jej imienia, ale wiesz, że zachowuje się jakbyś był jej chłopakiem. Przytłacza cię jej obecność, bo wszędzie jej pełno i nie możesz się do końca wyluzować, ale nie możesz powiedzieć jej wprost, że ma spadać. Nie możesz, bo to młodsza siostra kolegi twojego przyjaciela, a Antek obraziłby się, gdybyś potraktował tak dziewczynę, która mu się podoba. Dziwi cię, że zamiast siedzieć z twoim przyjacielem, ona ciągle łazi za tobą i nie daje ci spokoju.
-Zimno ci?-pytasz, gdy dostrzegasz, że brunetka trzęsie się z zimna. Temperatura jest cholernie niesprzyjająca. Cztery oczka poniżej zera, a ona stoi przed tobą w jakiejś cienkiej bluzce i sweterku.
-Trochę.-mówi.-Idziemy do środka?-kieruje pytanie do wszystkich tu zgromadzonych, ale oni zajęci są robieniem swoich własnych selfie. Jedynie blondynka siedzi na murku, pali papierosa i wypala ci dziurę w każdej części ciała.
-Chyba cię nie słuchają.-zauważasz z uśmiechem.-Przejdziemy się?
-Żartujesz sobie? Ja tu zamarzam.-poniewiera cię wzrokiem i pociera dłońmi o ramiona. Nie myślisz za wiele i zdejmujesz z siebie kurtkę, po czym zarzucasz ją na plecy dziewczyna, a ona stoi i widzisz, że nie wie, co ma powiedzieć.
-Ubierz ją całkiem to będzie cieplej.-dodajesz i puszczasz jej oczko.
-Nie wygłupiaj się.-zdejmuje odzienie ze swoich pleców i ciska nim w twoje ręce.-Przeziębisz się, a jak chcesz się przejść to po prostu pójdę po swoją kurtkę.-uśmiecha się. Lubisz ten uśmiech.
-Procenty mnie grzeją, spokojnie. Zakładaj, bo ty się zaraz rozchorujesz, a wujek Kuba niestety lekarzem nie jest.
-Szkoda.-.mówi.-Korzystałabym z jego usług lekarskich.-dodaje, ale tak cicho, że ledwie co udaje ci się usłyszeć. Uśmiechacie się oboje i powoli ruszacie, a blondynka ze zdziwieniem otwiera usta.
-Idę z wami!-słyszysz, gdy jesteś już dobre dwadzieścia metrów od grupki znajomych. Odwracacie się i widzicie biegnącą do was blondynkę.-Kubuś, dasz mi swoją bluzę?-robi maślane oczka i patrzy na ciebie wyczekująco.
-Przecież masz kurtkę.-zauważa Agnieszka.
-To cholerstwo jest takie cienkie, że szkoda gadać.
-Przykro mi, ale niestety ci nie dam.-przekręcasz oczami, które mają w tym momencie wielką ochotę, by zabić blondynę.
-Ale Kubuś...-robi smutną minę.
-Masz.-zauważasz, jak Agnieszka zaczyna rozpinać twoją kurtkę i chcę ją z siebie zdjąć, ale zabraniasz jej jednym stanowczym ruchem i szepcesz, by tego nie robiła.
-Nie wiem, jak się nazywasz, ale wiem, że podobasz się Antkowi więc idź do niego.-posyłasz dziewczynie uśmiech i odwracasz się na pięcie. Agnieszka stoi w tym samym miejscu i patrzy na blondynkę, która jest wyraźnie zawiedziona. Pociągasz ją za lewą rękę i wznawiacie swój spacer. Dużo rozmawiacie, śmiejecie się. Cieszysz się, ze dałeś się wyciągnąć na tę imprezę i, że poznałeś Agnieszkę. Może to nie będzie znajomość na jedną noc, kto wie.
Twoje myśli zostają przerwane, kiedy orientujesz się, że stoicie w miejscu, a dziewczyna patrzy ci głęboko w oczy. Wasze usta przyciągają się do siebie, jak dwa magnesy i po chwili czujesz słodki smak jej ust..
Maciej
Dzisiejszy konkurs był dla ciebie wielkim rozczarowaniem, bo wszystko poszło nie tak, jak powinno. Znów nie mogłeś odblokować się na dobre skoki i zawaliłeś sprawę, a tym samym ponownie zraziłeś do siebie Kruczka. Byłeś świadom tego, że mężczyzna ci zaufał i dlatego wybrał ciebie, a nie Bieguna, lecz co z tego, gdy ty nie mogłeś się odwdzięczyć godnymi skokami. Czułeś się źle i miałeś wielką ochotę, by kopnąć w coś twardego, by nawrzeszczeć na pierwszą, lepszą osobę, by potem się wyżalić, ale.. Ale komu? Przedwczoraj straciłeś kontakt z sacrifice_of_life, a to z nią rozmawiałeś o wszystkim i o niczym. Nawet nie wiesz, czy cokolwiek pisała od tamtego czasu. Twój laptop się rozładował, zapomniałeś ładowarki do niego, ale i tak czas nie pozwalałby ci na siedzenie przed komputerem.
-Maciek, żyjesz?-słyszysz za sobą głos Łukasza, który stoi z tobą od kilku minut i obserwuje drugą serię konkursu.
-Trochę bym dał, by już nie żyć.-mówisz cicho i zdejmujesz z głowy kask. Twoje ciemne włosy są w całkowitym nieładzie, więc przeczesujesz je dłonią, ale to nic nie pomaga.
-Skok ci nie wyszedł, ale to nie powód, by od razu tak mówić.-klepie cię pocieszająco w plecy, a ty wysilasz się na westchnięcie i siadasz na małej ławce.-Co jest?-pyta mężczyzna i siada obok ciebie.
-Właśnie Łukasz nic nie jest.-mówisz wymijająco.-Wszystko jest do kitu.
-Wszystko, czyli co?
-Życie.
-Czemu?
-Nie mam siły, by podnosić się po wszystkich upadkach, które związane są ze skokami. Powoli zaczyna mnie to dobijać, a nie sprawiać frajdę.. Coraz głębiej rozważam zakończenie kariery.-wyznajesz. Łukasz wgapia się w ciebie i analizuje każde słowo, a ty kontynuujesz przebieranie się w normalny strój.
-Co ty pieprzysz, Maciek? W tamtym sezonie szło ci świetnie, w tym idzie gorzej, ale to nie powód, by się załamywać, bo każdy sportowiec miewa gorszy okres.
-Tylko każdy sportowiec potrafi się podnieść, bo ma dla kogo i po co, a ja... To tylko ja..
-Wydaje mi się, że to poważniejsza sprawa, prawda?-kiwasz głową.-Jak chcesz się wyżalić to mam czas pod wieczór. Możemy skoczyć na piwo, bo jutro rano wyjazd.-mówi.
-Masz swoje problemy.
-Ale też potrzebuje się wygadać i rozerwać.
-Skoro tak, to spoko.-przybijacie sobie piątkę.
Łukasz odchodzi od ciebie, bo właśnie ze skoczni zszedł Piotrek, a ty zakładasz kurtkę i spoglądasz na swoje narty z pogardą. Z wielką pogardą..
Siedzicie w barze i sączycie drugie piwo. Kruczek nic nie wie o waszym wyjściu i masz nadzieję, że się nie dowie, bo zrobi ci porządne kazanie. Już widzisz, jak tłumaczy ci, że powinieneś wziąć się do roboty, a nie szlajać po barach i to z własnym fizjoterapeutą.
-...no i w końcu powiedziała, że da mi ten cholerny rozwód, ale ma być orzeczony tylko i wyłącznie z mojej winy.-wyrzuca z siebie i widzisz na jego twarzy wielką ulgę, że w końcu podzielił się z kimś informacjami o swoim życiu. Nie zazdrościsz mu. Jest w trakcie rozwodu z żoną i czeka go ciężki orzech do zgryzienia.
-Przecież to ona cię zdradzała, a nie ty ją.-zauważasz.
-Praktycznie tak, ale teoretycznie to mnie nie było co kilka dni w domu, bo byłem na wyjazdach z wami, więc według niej mogłem robić wszystko.
-Idiotka..-kwitujesz.
-Cieszę się, że nie mam z tą kobietą dziecka, bo byłoby jeszcze trudniej..
-Kto by pomyślał, że ułożonemu i idealnemu Gębali się tak wszystko zepsuje.-śmiejesz się pod nosem.
-Naprawdę śmieszne, wiesz?-piorunuje cię wzrokiem.-A ty? Naprawdę myślisz o rzuceniu kariery?
-Rozważam taką opcję.-kiwasz głową.-Dam sobie czas do końca tego sezonu. Jeśli nie będzie żadnej poprawy to zacznę myśleć o tym intensywniej i być może skończę to piekło.
-Zawsze myślałem, że skoki to twoja dziewczyna!
-Ja i dziewczyna, dobre sobie.-śmiejesz się.-Kocham skoki, ale co mi po nich, gdy przynoszą mi pasmo rozczarowań i tylko mnie dobijają?
-Mówisz, jak twój brat kilka tygodni temu.-zauważa.-Nie prościej byłoby z nim pogadać i posłuchać rad? Przecież do niedawna to on myślał, by rzucić skoki, a teraz wybija się w górę i osiąga coraz lepsze wyniki.
-Kolejny fan Kubusia Kota?-przewracasz oczyma i wykrzywiasz się na myśl o własnym bracie.-Nie mam zamiaru iść do niego w łaski, pytać o rady i przyjmować pouczenia. Mam dość patrzenia na jego mordę, więc rozmowa mi nie pomoże.
-O dziewczynę poszło?
-Co?
-Kiedyś nie dałbyś złego słowa na niego powiedzieć. Zawsze broniłeś go, jak na brata przystało, a dziś mówisz, że masz dośc patrzenia na niego. Coś musi być na rzeczy skoro używasz takich słów.
-Daj spokój..-machasz ręką, po czym dopijasz piwo.-Na mnie pora.-wstajesz, kładziesz kilka monet na stoliku.-Jutro czeka mnie rozmowa z Kruczkiem, więc muszę się na to przygotować psychicznie.
-Mówił ci coś?
-Dziś nie. Ale jutro na pewno da mi jakieś umoralniające kazanie i pouczy mnie, jak Papież...
Twój towarzysz zostawia pieniądze za swoje piwa i obaj opuszczacie barek. Kilka minut i jesteś już w swoim pokoju, który dzielisz z Żyłą. Piotrek śpi, więc cicho się rozbierasz i wsuwasz pod kołdrę. Zanim zasypiasz jeszcze dużo myślisz o Kubie, skokach i wszystkim, co się z tobą dzieje. Dochodzisz do wniosku, że nie jest dobrze. Jest cholernie źle, a ty czujesz jakieś nowe nieznane uczucie, które powoduje, że wszystko zaczyna trapić cię jeszcze bardziej.
Od autorki:
Jest i przejściowa trójeczka. Miała pojawić się jakoś na dniach, ale zdarzył mi się mały wypadek i wszystkie plany trafił szlag. :/
Pozdrawiam i liczę na szczere opinie :)
Poza tym: wielkie gratulacje dla Rune Velty za wczorajszy konkurs i wielkie brawa dla Niemców, którzy dziś zgarnęli medal za konkurs mieszany <3